13:27:00

Sny uckermärkerów

Idąc za ciosem, musiałam zapoznać się z ostatnim tomikiem Małgorzaty Lebdy, tym nagrodzonym, tym przez który w ogóle zaczęłam czytać poezję autorki. 

Tytuł: Sny uckermärkerów
Autor: Małgorzata Lebda

Rok: 2018
Wydawnictwo: Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu
ISBN: 978-83-65772-28-2

Autorka sama przyznaje, że pracę nad tym zbiorem rozpoczęła krótko po publikacji Matecznika, który z kolei ściśle wiązał się z Granicą lasu. I tym razem znajdujemy rozwinięcie pewnych wątków, ale zamiast na domostwie, ogólnie rozumianym dzieciństwie i postaci ojca, autorka skupia się na rodzeństwie, rywalizacji, rytuałach i obowiązkach. To motywy, które wcześniej były jedynie zarysowane, a teraz dochodzą do głosu, wybijają się na pierwszy plan.

Relacje z rodzeństwem, podział obowiązków domowych, cicha obserwacja sióstr i brata, podszyte są niepokojem, który pierwszy raz wybrzmiał w Granicy lasu. Czułość jest szorstka, pragmatyczna, dorozumiana. To wymieszane wspomnienia, zbliżenia, kadry, poszczególne obrazy chwil, które wydają się być bolesne, znów podszyte stratą, jakimś dystansem i separacją. 


Dorastając w małej wsi, wszyscy członkowie rodziny mają bliski kontakt z naturą, ta ekopoetyka, o której wspomniałam w poprzedniej recenzji, wybrzmiewa jednak trochę inaczej, bardziej skupia się na współzależności człowieka z naturą charakterystycznej dla gospodarstwa wiejskiego. Nie oznacza to jednak, że Lebda rezygnuje z chłodnej, onirycznej atmosfery, która tak mnie zafascynowała wcześniej. Ten niepokój i obcowanie ze śmiercią wciąż podszywają wiele wierszy.

Motywem, który świadomie zostawiłam sobie na tę recenzję jest oczywiście religijność. Jednak to specyficzny rodzaj duchowości, połączenie na wpół pogańskich praktyk z ludowym katolicyzmem. Zwłaszcza w Snach... wybrzmiewa realizm magiczny, który wiarę małej społeczności wiejskiej przedstawia najbrutalniej. Rytualna moc przeplata się spójnie z oficjalnymi modlitwami, dając ludziom nadzieję na lepsze jutro, szansę na odegnanie złego, a sacrum miesza się z profanum. Wkracza tu jednak także swojego rodzaju szamanizm, zwłaszcza w połączeniu ze spajającą tomik chorobą.

Spotkałam się z opiniami, że ten tom to zwykłe "odcinanie kuponów" od Matecznika, ale Lebda sama mówi, że Granica lasu, Matecznik i Sny uckermärkerów traktuje jako całość. I na pewno należy je tak czytać, ponieważ każdy z tych zbiorów "wychodzi" z poprzedniego. Forma skraca się z każdą kolejną publikacją i chyba wciąż moim ulubionym tytułem będzie Granica lasu, jednak Lebda tworząc swoją własną przestrzeń poetycką, wpisuje się we współczesną poezję polską jako postać niezwykle konsekwentna i istotna.

Link do recenzji Granicy lasu - klik.
Link do recenzji Matecznika - klik.

19 komentarzy:

  1. Wiem, że na pewno przeczytam Pierwszy zbiór, a później zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę! Jak się sprawdzi i przypadnie Ci do gustu, to wtedy sięgaj po kolejne ;)

      Usuń
  2. Nie przepadam za poezją, ale okładka bardzo ładna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy gustuje w czymś innym i to jest cudowne, że książki tyle nam dają ;)

      Usuń
  3. Okładka piękna, treść widzę że też. Serdecznie pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, dzieje się dobrze i na zewnątrz i w środku :)

      Usuń
  4. Nie sięgam po poezję, więc pozycja nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Będę chciała sięgnąć po wcześniejsze zbiory i jeżeli mi się spodobają to sięgnę również po ten.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznam, że nie słyszałam wcześniej o tym tomiku 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam bardzo! Nawet jako samodzielny zbiór jest bardzo wartościowy!

      Usuń
  7. Nie dla mnie, ale z pewnością znajdzie swoich fanów.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Redhead in Wonderland , Blogger