18:59:00

Strużki

Strużki

Niczego się po tym tytule nie spodziewałam. Książka mignęła mi kilka razy na Instagramie, widziałam ją też w bibliotece, ale raczej przeszłam koło niej obojętnie. Tylko, że jak drugi raz ja zobaczyłam, to jednak się skusiłam. I chyba dobrze.

Tytuł: Strużki
Autor: Maria Halber

Rok: 2023
Wydawnictw: Cyranka
ISBN: 978-83-67121-39-2 

Małe miasteczko, katolicka szkoła, dwie przyjaciółki, które razem dorastają, imprezują, snują marzenia o dorosłym życiu. Opis zdarzeń i technologii pozwala przenieść się do anonimowej miejscowości, do własnego okresu dojrzewania, kupowanego pokątnie alkoholu, szwendania się po laskach i parkach, próbowania pierwszych papierosów.



Ale to przede wszystkim opowieść o odnajdywaniu siebie – w życiu, w rodzinie, w toksycznej relacji. Bo przecież każda kiedyś była tą brzydszą, gorszą, mniej przebojową, grubszą przyjaciółką. Znajdźcie mi dziewczynę, która powie, że to obce doświadczenie. (Ada, cytuję Cię!)

Główna bohaterka właśnie z tym się zmaga, z relacją, w której nie czuje się dobrze, ale trwa w uwielbieniu dla tej drugiej. Gorzej, dziewczyna nawet nie czuje się dobrze we własnej skórze i próba odnalezienia własnej tożsamości okazuje się wyzwaniem, gdy jak ćma krąży wokół przyjaciółki, która radzi sobie bez niej. Bo gdy pojawiają się pierwsze miłości, nowe towarzystwo, inne atrakcje, główną bohaterkę odstawia się w kąt. Ale nie wszystko jest takie kolorowe, nie każda popularna dziewczyna ze szkoły radzi sobie po latach jako dorosła kobieta.

Książka bardzo uwiera. Czyta ją się z jakimś niepokojem, wzbudza emocje, z którymi jest nam niewygodnie. Sama zostałam zmuszona do refleksji, jaką przyjaciółką byłam jako nastolatka, czy z empatią buduję relacje w dorosłym życiu.

Tytuł możecie przeczytać w jeden weekend, ale musicie być gotowi na tekst, który nie będzie miły i przyjemny.


19:19:00

Oczy Mony

Oczy Mony

Wszyscy wypatrywali tej premiery! To miała być poruszająca opowieść o dziewczynce, która traci wzrok i o dziadku, który chce ją nauczyć najważniejszych życiowych prawd na podstawie dzieł sztuki. I to się poniekąd zgadza...

Tytuł: Oczy Mony
Tytuł oryginału: Les Yeux de Mona

Autor: Thomas Schlesser
Tłumacz: Magdalena Kamińska-Maurugeon

Rok: 2024
Wydawnictwo: Literackie
ISBN: 978-83-08-08391-8

Dziesięcioletniej Monie grozi utrata wzroku. Nikt nie jest w stanie wyjaśnić ataku nagłej ciemności, więc lekarze kierują dziewczynkę do różnych specjalistów, uciekają się nawet do hipnozy. Gdy dziadek, z którym Monę łączy szczególna więź, postanawia pomóc, ucieka się do podstępu. Okłamuje swoją córkę i zięcia, że prowadza dziecko do psychoterapeuty, a tak naprawdę co tydzień studiuje z nią inne dzieło sztuki. 

W międzyczasie dziewczynka doświadcza jeszcze kilka razy nawrotów ślepoty, ojciec popada w alkoholizm i doprowadza swój sklep z rupieciami/antykami do ruiny, matka chodzi sfrustrowana i nikt w tej rodzinie tak naprawdę nie rozmawia. Upływają tygodnie, dziadek robi swoje, a relacje stają się coraz bardziej dysfunkcyjne. Wielką tajemnicą owiana jest również postać nieobecnej babci.


Czy opisuję tę książkę z goryczą i rozczarowaniem? Owszem, ponieważ postacie są płytkie jak kałuża, a fabułę całej książki (również pozostawiającą wiele do życzenia) da się skrócić do krótkiego opowiadania. 

Autor, który jest historykiem sztuki, przelał w tekst cały możliwy francuski pretensjonalizm, jaki tylko z takim wykształceniem może się łączyć. Z kpiną i niesmakiem wypowiada się np. o turystach, którzy tylko na chwilę zatrzymują się przed dziełem sztuki, nie do końca zdając sobie sprawę, że nie każdy ma szczęście mieszkać w Paryżu i przychodzić do Luwru kilka razy w tygodniu, żeby analizować jeden tylko obraz. 

Jeśli chodzi o wspomnianą analizę, to tak. Potraktujcie tę książkę jako kurs historii sztuki, bo tym tak naprawdę jest. Od dzieł renesansowych, po coś, co nazywamy "sztuką współczesną" możecie śledzić lekcje Mony z tygodnia na tydzień. Wydawnictwo przygotowało zresztą świetny dodatek w postaci rozkładanej okładki z omawianymi tytułami. Gwarantuję, że bardziej wzruszy Was opis kompozycji i światłocieni niż historia głównej bohaterki. Ale autor rzeczywiście próbuje wpleść prawdy i lekcje życiowe w analizę dzieł i życiorysów artystów, więc chociaż taka pociecha z całej lektury. 

Ogólnie książka nie jest zła, ale spodziewałam się czegoś mniej infantylnego i bardziej spójnego literacko. Może się jednak okazać, że po prostu moja wrażliwość w ciągu ostatnich kilku miesięcy potrzebowała innej lektury. 

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu - za lekcje z historii sztuki właśnie.

15:57:00

Nawiedzony dom na wzgórzu

Nawiedzony dom na wzgórzu

Miejsce akcji: mała sala wykładowa, filologia angielska, Uniwersytet Łódzki, zajęcia z tłumaczem Krzysztofem Majerem.
Omawiany tekst: "Loteria" Shirley Jackson. 
Trauma: murowana
Wrażenia: zachwyt

Czyli o tym, jak dobrowolnie wracam do horroru!

Tytuł: Nawiedzony dom na wzgórzu
Tytuł oryginału: The Haunting of Hill House

Autor: Shirley Jackson
Tłumacz: Maria Streszewska-Hallab

Rok:1959 / 2021
Wydawnictwo: Replika
ISBN:978-83-66790-74-2

Już na studiach dotarło do nas, jak wielkie mamy szczęście, że możemy obcować z tak wybitnymi literaturoznawcami. Wspomnienia w młodym i chłonnym umyśle kreowały się pozytywnie. Dopóki nie zapisałam się na kurs opowiadań z pogranicza horroru u Krzysztofa Majera. Żółte tapety, diabły na ganku, wypychacze zwierząt, wisteria na skrzypiących werandach i loteria! 

Dla dyskusji o literaturze byłam w stanie znieść i to, że bałam się tekstów, które analizowałam :D A teraz, po latach, sama sięgam po Shirley Jackson. 


 

Nawiedzony dom i paranormalne zjawiska, które doktor Montague chce dokładnie zbadać. Dwie asystentki, które mają pewne doświadczenie z duchami. Luke, przyszły spadkobierca rezydencji, która staje się obiektem badań. 

Z początku pobyt w starym domu wydaje się pozbawiony dziwnych zdarzeń. Bohaterowie poznają nieruchomość, a także siebie nawzajem. Tajemnicze siły jednak tylko czekają na to, aby wybrać jedną z postaci na ofiarę. I chociaż z początku zamykające się drzwi można wyjaśnić krzywizną zawiasów, a przeciągi i wycie wiatru to standard w takich domach, to z nocy na noc coraz więcej zjawisk wymyka się racjonalnemu pojmowaniu rzeczywistości. 

Gotycki klimat horroru nasila się z rozdziału na rozdział, specyficzny styl dialogów u Jackson zaburza spokój czytelnika. Wbrew pozorom, to nie sam dom straszy najbardziej, ale to, co się dzieje w umysłach postaci, które się w nim dobrowolnie zamykają. 

Absolutna klasyka horroru! A w połączeniu z adaptacją Netflixa możemy doświadczyć gotyku na różne sposoby. Chociaż serialowa wersja nie jest wierną ekranizacją, uważam że wykorzystane motywy z książki świetnie się ze sobą przeplatają i oferują inny rodzaj zagubienia, strachu i goryczy. Polecam!

P.S.
Krzysiek, jeśli to czytasz, to wszystko przez Ciebie!



12:27:00

Carmilla

Carmilla

Ewidentnie nie pasują mi ostatnio mdłe lektury. Mam kilka rozpoczętych książek, ale czytam je bez większego entuzjazmu. Przyszedł zatem czas na powieść gotycką, irlandzką, wampiryczną, saficką, służącą jako pierwowzór i inspiracja dla Drakuli Brama Stokera - którego recenzję sprzed 10 lat (!!) możecie przeczytać tutaj - klik!

Tytuł: Carmilla
Tytuł oryginału: Carmilla

Autor: Joseph Sheridan Le Fanu
Tłumacz: Paulina Braiter

Rok: 1872 / 2024
Wydawnictwo: Uroboros
ISBN: 978-83-8319-549-0

Narratorką nowelki raczej niż powieści jest Laura, młoda dziewczyna zamieszkująca z ojcem zamek w Styrii (krainie historycznej, która teraz w większości znajduje się w granicach Austrii). Choć doskonale wychowana w anglosaskiej kulturze, czuje się samotna i doskwiera jej odludzie, jak malownicze by ono nie było. 


 

Pewnego wieczoru w pobliżu zamku wywraca się powóz i jedna z podróżujących kobiet musi na dłuższy czas liczyć na gościnę Laury i jej ojca. Intrygująca matrona zwraca jednak gospodarzom uwagę, by nie wypytywali Carmilli o jej pochodzenie, gdy sama będzie w długiej i pilnej podróży. Osamotnienie i dobre maniery sprawiają, że Laura z największą radością wpuszcza pod swój dach tajemniczą dziewczynę. 

Carmilla ma dziwne zwyczaje i przyzwyczajenia, ale jej urok i wdzięk sprawiają, że wszelkie wątpliwości i zaskoczenie odchodzą na dalszy plan. Nawet gdy główna bohaterka podupada stopniowo na zdrowiu, a w okolicznych domostwach i wioskach zaczynają umierać młode dziewczęta. 

To klasyka opowieści gotyckiej - mamy mroczne otoczenie, nadprzyrodzoną istotę, nieskalaną główną postać kobiecą i złowieszczą atmosferę! Le Fanu jednak w oryginalny sposób odwraca wiktoriańskie stereotypy - postacie męskie są tu bierne i bezczynne, a kobiety, zwłaszcza tytułowa Carmilla, podejmują działania i ewidentnie zajmują sprawcze pozycje. 

I choć Laura przedstawia uosobienie wiktoriańskich cnót (tzw. "angel in the house"), to relacje z Carmillą są napięte. Oznacza to, że wewnętrzny konflikt pomiędzy wątpliwościami a pożądaniem narasta i obie kobiety przedstawiają swoisty dualizm natury ludzkiej!

Świetna, szybka, krwista lektura w ciekawym wydaniu opatrzonym odważnymi ilustracjami. Polecam!

15:34:00

Znaki zodiaku

Znaki zodiaku

Lubię od czasu do czasu sięgnąć po audiobook. Nie stanowią one głównego sposobu poznawania książek, ale przyznaję, że w drodze do pracy lub podczas sprzątania lubię zagłębić się w jakąś ciekawą opowieść. Korzystam głównie z empikGO w pakiecie premium. Ostatnio oznacza to zatem niezwykle ubogi wybór. Ale czasem na korzyść zadziała okładka, którą widziałam już na Instagramie!

Tytuł: Znaki zodiaku
Autor: Maciej Marcisz

Rok: 2024
Wydawnictwo: W.A.B.
format: audiobook

Grupa przyjaciół spędza czas w Toskanii. Pola, właścicielka domu, pochodzi z wyższej klasy społecznej, wydaje się odrobinę oderwana od rzeczywistości i spraw przyziemnych, ale serce ma raczej po dobrej stronie. Nie przeskoczy jednak manieryzmu wynikającego z wychowania w dostatku. 

Maks jest pisarzem, pochodzi z nizin, ale dzięki trylogii, w której opisał swoje trudne dzieciństwo i okres dorastania, wybił się na pozycję osoby, z którą Warszawka się liczy. Stara się pracować nad nową powieścią, ale na jednym ze spotkań autorskich pewien czytelnik zarzuca mu fałsz kreowanych historii i udowadnia, że wie o nim więcej, niż Maks by sobie życzył. 


 

Ida - tłumaczka pogrążona w depresji. Mimo zaręczyn nie czerpie radości ze związku, czy z życia. I nie chodzi tu o chwilowe kłopoty w raju, ale o ogólny kryzys tożsamości, depresję i poczucie bezsensowności istnienia. Czuje, że życie, które prowadzi nie sprawia jej przyjemności, praca nie daje satysfakcji. Gardzi wyższymi sferami, ale jednocześnie trochę jej imponują. 

I Julek - amator tarota, kabały, astrologii, horoskopów, ascendentów, hedonizmu i czytania ludzi. Pewnego dnia nad toskańskim basenem składa propozycję rozczytania tarota dla przyjaciół, którzy znaleźli się we Włoszech z bardzo różnych przyczyn. 

Książki słuchało się świetnie - wprawdzie byłam zaskoczona dość skromną objętością, ale okazała się ona w sam raz do opowiedzenia tej historii. Z łatwością wchodzimy w świat millenialsów, których Marcisz bierze na warsztat. Ciekawi nas rozwój fabuły, kto jak ułoży sobie życie pod sugestią spontanicznej wróżby - czy zmiany będą pozytywne, czy ktoś z kretesem pogrąży swoje dotychczasowe życie. 

Może nie jest to lektura wybitna, raczej dobre czytadło na leżak, ale nie rozczarowuje mocno, jeśli sięgniecie po nią tak, jak ja, nie znając autora. Owszem, znajdziemy tam dużo bólu egzystencjalnego pokolenia Y, sporo sztampowych zwrotów zaczerpniętych żywcem z memów i zakończenie, które wcale nie oznacza rozwiązania wszystkich problemów. Ale jak na randkę w ciemno z książką, zostaniemy z całkiem pozytywnym wrażeniem po wszystkim.

Copyright © 2016 Redhead in Wonderland , Blogger