„Wciągająca i głęboko osobista powieść jednej z najwybitniejszych pisarek w historii australijskiej literatury” – tak głosi opis wydawcy. Mini powieść, nowela z 1984, opowieść intymna, osobista, napisana szczególnym językiem, z przewodnim motywem muzyki. Co może pójść nie tak?
Tytuł: Małe preludia
Tytuł oryginału: The Children’s Bach
Autor: Helen Garner
Tłumacz: Kaja Gucio
Rok: 1984/2023
Wydawnictwo: Cyranka
ISBN: 078-83-67121-35-4
Athena i Dexter prowadzą spokojne, ale raczej nudne życie. Dbają o dom, o dzieci, z których jedno jest upośledzone. Starają się cieszyć z małych rzeczy – spacerów o zachodzie słońca, gry na pianinie. Nie jest to jednak życie bogate w ekscytujące momenty lub pasje. Do czasu, gdy Dexter spotyka swoją byłą dziewczynę ze studiów. Powodowany tępą i klasycznie męską nieprzemyślaną radością sprowadza do domu Elizabeth i jej młodszą siostrą Vicky. Za nimi natomiast do życia głównych bohaterów wkracza również Philip, kochanek Elizabeth.
Szybko okazuje się, że wszyscy w tej opowieści są nieszczęśliwi. Athena jest zdegustowana mężem i zmęczona obowiązkami domowymi, dzieci nikt nie słucha, Dexter jest zadufanym w sobie nieudacznikiem, Elizabeth stać tylko na kąśliwe komentarze, Vicky jest za młoda, żeby wiedzieć, czego chce od życia, a Philip to playboy od siedmiu boleści.
Muzyka stanowi stale pojawiający się motyw – każdy z bohaterów gra swoją smętną, fałszującą melodię i tylko czasem jakiś akord zgrywa się z dźwiękami, które wydają inne postacie. Inne hałasy to krzyk upośledzonego dziecka skontrastowany z milczącym i bezlitosnym osądem kobiet.
Jedyne, na co warto zwrócić uwagę w tej książce to język – jest oszczędny, do bólu trafny. Autorka odpuszcza sobie długie opisy i w niezwykle dobitny sposób nakreśla sytuacje i relacje. Tutaj przyznaję, to majstersztyk i dla warsztatu literackiego warto się z tą pozycja zapoznać. Ale poziom fabuły bardzo rozczarowuje, gdy postacie miotają się między etycznie wątpliwymi decyzjami, które prowadzą donikąd.
Ta książka czeka u mnie na przeczytanie.
OdpowiedzUsuńO, to trzymam kciuki, żeby spełniła oczekiwania!
UsuńNie czuję chęci do jej przeczytania, mimo ciekawej recenzji.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że recenzja się spodobała! :)
UsuńSkłoniłaś mnie do rozkminek, które co jakiś czas mnie nachodzą i jeszcze nie doszłam do jednoznacznych wniosków. Czy jeśli fabuła nam nie odpowiada, historia budzi w nas dyskomfort, nie lubimy bohaterów, zachowalibyśmy się inaczej niż oni etc., to czy automatycznie jest to dla nas zła książka. Osobiście lubię czytać z przyjemnością i staram się unikać dzieł bolesnych albo przykrych (przynajmniej ostatnio, potrzebuję słonka, również wewnętrznego). Nie poczułam flow np. z Ianem McEwanem, ale nie jestem w stanie nazwać go kiepskim pisarzem. Po prostu nie lubię go czytać.
OdpowiedzUsuńSporo paplania, a wniosek taki, że wciąż na ten temat rozmyślam i niczego jeszcze nie wymyśliłam ;)
Haha, taka dyskusja towarzyszy mi od studiów, kiedy wściekałam się na zajęciach na bohaterów, z którymi się nie mogłam utożsamiać, których decyzje mnie irytowały. Wnioskiem jednego z moich profesorów była refleksja, że jeśli książka budzi we mnie tak silne emocje, tzn że jest dobrze napisana. Nadal nie zgadzam się z tą opinią, bo jak widzę idiotę na ulicy czy w pracy, to nie zakładam od razu, że jest to osoba, z którą chcę przebywać. Tak samo nie są to książki, które chcę czytać :D
UsuńCiekawy musi być ten "oszczędny język" autorki. Jednak raczej po nią nie sięgnę. Fabuła wydaje się zbyt mdła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Nic na siłę - najgorzej tak męczyć się nad książką dla samej zasady!
UsuńDla mnie fabuła jest najważniejsza, nie sięgam więc nawet po wybitne i nagradzane książki co do których jestem pewna, że czytanie ich nie sprawi mi przyjemności.
OdpowiedzUsuńI to jest dobre podejście, bo lektura książki ma sprawiać przyjemność i pod tym względem!
Usuń