Kolejna książka, którą wypatrzyłam w bibliotece. Znowu okładka rzuciła mi się w oczy, bo napatrzyłam się na nią dawno temu na Instagramie i na półkach księgarni. Miało być groźnie, na okładce rekomendacja Stephena Kinga, po poprzedniej książce potrzebowałam odskoczni w zupełnie inny klimat i gatunek.
Tytuł: Pustki
Tytuł oryginału: The Loney
Autor: Andrew Michael Hurley
Tłumacz: Dominika Cieśla-Szymańska
Rok: 2016
Wydawnictwo: W.A.B.
ISBN: 978-83-280-2751-0
Informacja medialna o niepokojącym znalezisku w starym domu na klifie, gdzie odbywały się pielgrzymki przywołuje niechciane wspomnienia. Główny bohater wraca pamięcią do czasów, gdy cała rodzina skupiała się na przywróceniu zdrowia i głosu jego upośledzonemu bratu.
Nasz główny bohater z kolei widać, że przejął całą opiekę nad swoim niepełnosprawnym bratem, znosi sztorcowania fanatycznej matki i godzi się na wychowanie w religijnym uwielbieniu. W głębi serca jednak odczuwa wątpliwości, strach, a także niechęć przed pielgrzymką, która ma się odbyć w ponure, opustoszałe miejsce. Tylko że jako dziecko nie może protestować.
Wyprawa idzie nie tak, jak powinna już od pierwszego dnia. Lokalni mieszkańcy nie są przyjaźnie nastawieni, pogoda nie dopisuje, a całe towarzystwo nie potrafi się zgrać i porozumieć. Bohaterowie zaczynają też odnajdywać niepokojące przedmioty.
To bardzo senna i leniwa powieść grozy, która w sumie grozą nie wieje. Debiut literacki, który sięga po powieść gotycką musi być wybitny, dziwnym trafem ta książka okazała się bestsellerem na rodzimym rynku wydawniczym, ale nie jest ona oszałamiająca. Czyta ją się dobrze, mimo objętości posuwamy się sprawnie w fabule, jednak przedstawione wydarzenia częściej skupiają się na atmosferze niż na samym wątku. Pojawiają się tu jakieś postacie, co do których nawet na koniec lektury nie mamy pewności, co w nią wnosili, samo zakończenie jest dość ciekawe, ale pozostawia pewien niedosyt i w końcu głowimy się, skąd tyle szumu wokół tego tytułu.
Jeśli szukacie horroru, to tutaj go raczej nie znajdziecie. Ja nie czułam napięcia i elementy, które miały niepokoić przeczytałam ze stoickim spokojem. Jednak to, co w powieści grozy działa tak dobrze to pragnienia głównych postaci, motywy, które popychają w kierunku zbrodni, szaleństwa lub ryzyka. W ten topos autor wpasował motyw religijności, zwątpienia w bożą obecność, wiary w to, co niemożliwe, a wręcz nadprzyrodzone, a na koniec nawet naiwności i ignorancji. Jeśli interesują Was takie wątki, to to może być dobra lektura.
Groza to nie dla mnie :) Nie lubię się bać :)
OdpowiedzUsuńTutaj tego strachu było jak na lekarstwo :D
UsuńMoże kiedyś... Lubię klimat powieści gotyckich i klasycznej grozy.
OdpowiedzUsuńTo może ten tytuł Ci się spodoba :)
UsuńCzyli lepiej nie nastawiać się na element grozy. Nie jestem pewna czy to książka dla mnie, ale lubię sprawdzać debiuty.
OdpowiedzUsuńLepiej nie nastawiać się na nic i sprawdzić, co Ci w tym tytule najlepiej gra ;) Może się okazać, że wyłapiesz zupełnie inne elementy!
Usuń