13:03:00

Księga czarownic

Miałam ogromną ochotę przeczytać książkę o czarownicach. Doprecyzujmy, dobrą książkę o czarownicach! Na pierwszy ogień wzięłam Godzinę czarownic Anne Rice, ale po jakichś 150 stronach poddałam się - fabuła w ogóle się nie rozwijała. Postanowiłam poczekać na serial. Drugie podejście było do Księgi czarownic, o której ekranizacji też dużo słyszałam. Czy było dużo lepiej?

Tytuł: Księga czarownic
Tytuł oryginału: A Discovery of Witches

Autor: Deborah Harkness
Tłumacz:Paulina Braiter, Michał Jakuszewski, Grzegorz Komerski, Wojciech Próchniewicz, Anna Reszka, Małgorzata Strzelec

Rok: 2019
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 978-837480-567-4

Diana jest czarownicą, która od dzieciństwa stara się nie używać swoich mocy. To właśnie przez ich nadmiar jej rodzice zginęli w niewyjaśnionych okolicznościach. Starając się oddać czynnościom w 100% ludzkim postanawia zostać historykiem i badać średniowiecze - mozolnie i żmudnie przekopując się przez manuskrypty związane z alchemią. Jak widać nie do końca udaje jej się uciec przed tematyką związaną z magią. 


Pewnego dnia zamawia w bibliotece Oxfordzkiej manuskrypt, którego mocy nie podejrzewa, a co gorsza nie rozumie. Nie zdaje sobie także sprawy, że w noc przesilenia będzie w stanie odpieczętować księgę, na którą zakusy mają wszystkie trzy rodzaje istot magicznych - czarownice, demony i wampiry. 

Idiotycznie nieświadoma swoich zdolności, ani tego, jak cenna księga wpadła w jej ręce, Diana odsyła nonszalancko egzemplarz do zbiorów biblioteki. Niestety, machina ruszyła i cały magiczny świat zdążył się zorientować, że księga traktująca o początkach ich gatunków znów ujrzała światło dzienne. 

Matthew, jeden z wampirów zainteresowanych książką, zaczyna obserwować Dianę, aby zrozumieć, w jaki sposób udało jej się odblokować zaklęcia wiążące manuskrypt, zaczyna przejawiać równie niezdrowe zainteresowanie samą badaczką. 

Od słowa do słowa zawiązują sojusz, ponieważ Diana bezmyślnie pakuje się w kłopoty (również z czarownikami) i w końcu dociera do niej, że nie uniknie magii, która płynie w jej żyłach. 

Romans się rozwija w idiotycznie zatrważającym tempie. Chociaż książka ma jakieś 700 stron, więcej w niej opisów Oxfordzkiej biblioteki, tego co właśnie jedzą bohaterowie czy wkładają na siebie, zamiast autentycznie budować napięcie w relacjach. Nie czułam ani odrobiny chemii między postaciami. 


Książka kopiuje fabułę Zmierzchu i chociaż Diana ma mieć doktorat z historii, to jest tak samo nieogarniętą kretynką jak wszystkie nastolatki z romansów z wampirami. Przyznaję, że pierwsze 200 stron czyta się gładko, bo dopiero poznajemy bohaterów, ale później jest naprawdę tylko gorzej. 

To samo tyczy się warstwy językowej. Zauważyliście, ilu tłumaczy zabrało się za ten tytuł? Wygląda na to, że wydawnictwu bardzo zależało na szybkiej publikacji, ale rozbicie pracy między 6 tłumaczy było strzałem w kolano. Już od 12 strony w książce roi się od błędów, język jest niesystematyczny - przeskakujemy od archaicznego słownictwa po kolokwialne wtrącenia - i nie, nie dzieje się to w dialogach, które można wytłumaczyć długowiecznością wampirów. 

Ta książka niestety zalicza się do literackich niewypałów i wiem na pewno, że nie sięgnę po kolejne tomy. Serial obejrzę, przynajmniej kilka odcinków. Ale jeśli twórcy adaptacji nie wytonowali rozbuchanego ego i hormonów przy absurdalnej fabule i płaskich postaciach, to może się okazać, że szybko przełączę się na coś innego.

6 komentarzy:

  1. Szkoda, że się zawiodłaś. To zupełnie nie jest książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. do serialu podchodziłam kilka razy... i pierwszy odc mi się podobał, ale po nim robiło się coraz drętwiej i odpadałam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, nie! To znaczy, że mnie pewnie też wymęczy! Szkoda :/

      Usuń

Copyright © 2016 Redhead in Wonderland , Blogger