10:26:00

Mój rok relaksu i odpoczynku

Idę za ciosem i znów sięgam po wydawnictwo Pauza. Niestety książka, którą wszyscy się tak zachwycali pozostawiła u mnie niesmak i rozczarowanie. 

Tytuł: Mój rok relaksu i odpoczynku
Tytuł oryginału: My Year of Rest and Relaxation

Autor: Ottessa Moshfegh
Tłumacz: Łukasz Buchalski

Rok: 2018/2019
Wydawnictwo: Pauza
ISBN: 978-83-953523-4-8

Rok 2000 - nie wiem, czy wielu czytelników pamięta ten okres. Sama miałam wtedy 11 lat i wspomnienia ważnych wydarzeń są mocno zatarte. Zmiana milenium wywołała panikę i euforię, Bush został prezydentem, rok później nastąpił atak na World Trade Centre. 

Główna bohaterka skupia się jednak przede wszystkim na tym, że chce się od świata odciąć. Nie dlatego, że ma ku temu jakiś konkretny powód. Tzn. pseudo uzasadnieniem jest trudna relacja z chłopakiem, który tak naprawdę nie był nigdy jej chłopakiem, jeśli spotykasz się tylko na seks, który nawet nie sprawia ci przyjemności. 

Dziewczyna lubi spać, przesypia pół dnia w pracy, ale ostatecznymi problemami z tym związanymi w ogóle się nie przejmuje. Jest uprzywilejowana i bogata. Do tego co drugi rozdział podkreśla, że jest atrakcyjna, piękna, ciągle kusząca, dobrze wyglądająca, prezentująca się lepiej od innych i tak dalej. 

Sami więc rozumiecie, że raczej trudno utożsamiać się z taką bohaterką literacką. Rozkapryszona, zarozumiała, arogancka blondyna, która nie wie, czego chce od świata, więc stwierdza, że jak prześpi rok, to jej problemy nagle znikną. Tylko, że największym jej problemem jest ogarnięcie się w najbardziej podstawowy sposób. 

Taki pomysł jednak nie przychodzi jej do głowy. Znajduje więc szarlatankę z dyplomem psychiatry znalezionym w paczce chipsów i łyka leki nasenne jak landrynki. W przebłyskach przytomności za to wiecznie krytykuje swoją przyjaciółkę, której wizyt nie znosi. 

Książka od początku wzbudziła we mnie mieszane uczucia, ale brnęłam dalej, licząc, że jednak na koniec będę poruszona, przeżyję katharsis i docenię lekturę. Niestety, okazało się, że byłam coraz bardziej zniesmaczona, wnioski płynące z książki okazały się przewidywalne, a bohaterka stawała się obrzydliwie irytująca, narzekając wiecznie na to samo i wymieniając przydługie listy leków.

Jak widać nie sięgam ostatnio po rewelacyjne (przynajmniej dla mnie książki), więc polećcie mi proszę w komentarzach coś, co mnie zachwyci!

15 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrze! Sięgnij po coś, co sprawi Ci przyjemność z lektury!

      Usuń
  2. Nie czytałam tej książki, ale czy nie chodziło o to, że powieść dotyczy osoby chorej na depresję? Jeśli tak, to kontekście tej choroby Twoje stwierdzenie, że bohaterece nie przychodzi na myśl ogarnięcie się, jest dość nie na miejscu- właśnie tak działa ta choroba ;). Książki nie komentuję i przepraszam, że z anonima, ale nie mam konta na Bloggerze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o leczenie depresji nie słyszałam jeszcze, żeby ładowanie w siebie nie do końca legalnych i nieprawidłowo stosowanych silnych leków nasennych było rozwiązaniem. Ogarnięciem się byłoby prawidłowe leczenie, a nie ekstremalne eksperymentowanie i utrata kontroli. To, co bohaterka robi jest przeciwieństwem leczenia. Stąd może moje bezduszne podsumowanie książki, bo jestem zła, że radzenie sobie z depresją właśnie w taki sposób jest tutaj przedstawione :/

      Usuń
  3. Będę omijać szerokim łukiem! Dzięki za ostrzeżenie :)
    Polecam każdą powieść Daphne du Maurier :)
    Teraz czytam "Kozła ofiarnego" tej autorki i jak zwykle jest to wyśmienita uczta czytelnicza!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, no widzisz! "Moja kuzynka Rachela" już czeka na półce! To znaczy, że czas się za nią w końcu zabrać ;)

      Usuń
  4. Miałam napisać komentarz, ale anonimowa wypowiedź wyżej skłoniła mnie do namysłu. A może ta bohaterka ma takie problemy i to nie jest po prostu jej nieogarnięcie? Wtedy to zupełnie zmieniałoby postać rzeczy.

    Okładka przepiękna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, mamy do czynienia z depresją u bohaterki. Ale autorka ten problem bagatelizuje, kreując postać, która stwierdza, że jak sobie pohibernuje przez rok, to wszystkie problemy znikną, a choroba sama magicznie przejdzie. Stąd moja frustracja!

      Usuń
  5. Przyznaję, że tego wydawnictwa nie znam 😯 Piękne ujęcia 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie polecam wydawnictwo, ale może nie zaczynaj od tego tytułu ;)

      Usuń
  6. Co by tu nie pisać... rok relaksu by mnie uszczęśliwił

    OdpowiedzUsuń
  7. Co jakiś czas ta książka przewija mi się w przestworzach Internetu, ale jak na razie nie planuję po nią sięgać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś Cię skusi, będę wtedy ciekawa Twojej opinii :)

      Usuń

Copyright © 2016 Redhead in Wonderland , Blogger