Lubię skakać po gatunkach. Po reportażu, horrorze, klasyce i fantastyce dla najmłodszych przyszedł czas na obyczajówkę. To miała być saga w stylu retro. Szwedzka powieść, która chwyci za serce i oczaruje wątkiem romantycznym.
Tytuł: Czerwony notes
Tytuł oryginału: Den röda adressboken
Autor: Sofia Lundberg
Tłumacz: Ewa Wojciechowska
Rok: 2018
Wydawnictwo: W.A.B.
format: audiobook
Główną bohaterką jest Doris, 96-latka, która od dzieciństwa zapisywała w czerwonym notesie nazwiska ludzi, których znała. U schyłku życia kobieta zaczyna wspominać najważniejsze osoby, które w jakiś sposób zapisały się w jej pamięci — zarówno pozytywnie, jak i negatywnie.
Zaczyna od czasów dzieciństwa, kiedy po śmierci ojca matka oddaje ją w służbę do zamożnej damy. Los sprawia, że szybko wyjeżdża ona do Paryża i zabiera Doris ze sobą. Dorastająca dziewczyna błyskawicznie wpada w oko projektantowi mody i zostaje modelką, co pozwala jej poznać uroki Paryża, ale także miłość swojego życia. A później wybucha wojna…
Równolegle do historii z przeszłości poznajemy współczesne życie Doris — wszelkie problemy związane z tak sędziwym wiekiem, ale i relację z Jenny, wnuczką, której chce przekazać wszystkie sekrety swojego dotychczasowego życia.
Tak nakreślona fabuła wydaje się ciekawa, wzruszająca i ciepła. Mnie ona niestety nie zachwyciła. Przygody Doris są absurdalne. Początkowo myślałam, że winą można obarczyć młody wiek bohaterki. Ale im starsza się staje, tym bardziej niedorzeczne decyzje podejmuje. Okazuje się zatem, że mamy do czynienia z głupią gęsią, która myśli tylko o sobie, a nie z postacią, na której rozwój możemy liczyć.
Jenny zresztą wcale nie jest lepsza. To niespełniona życiowo żona, matka trójki dzieci, która winą za swoją nijakość i brak werwy obarcza wszystkich dookoła. Jedyne co potrafi z siebie wykrzesać to niekontrolowane okrzyki w stylu: "Doris, nie umieraj, bardzo cię potrzebuję!".
"Targana wichrem czasów" idiotka i nieogarnięta legumina razem tworzą mieszankę płaczliwą, beznadziejną i irytującą. W książce absolutnie nie ma chemii i iskrzenia potrzebnego dla zbudowania emocjonującego romansu (którego jest tak mało w książce, że aż trudno to romansem nazwać), dialogi nic nie wnoszą do fabuły, a jak pokusicie się o przesłuchanie audiobooka, to Elżbieta Kijowska zaserwuje Wam tak płaczliwe i infantylne słuchowisko, że będzie Was skręcać w co drugim rozdziale (tylko w co drugim, bo wspomnienia czytane są przez Annę Szawiel).
Może to nie był odpowiedni czas na taką książkę. Może jest ona fatalnie napisana. Może to po prostu książka nie dla mnie. Ale na dzień dzisiejszy zdecydowanie nie polecam.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu W.A.B.
A ja natomiast jestem nią oczarowana :) Gusta są przeróżne, mi też często nie podobają się książki choć inni je zachwalają :)
OdpowiedzUsuńNo widzisz, czyli u Ciebie spełniła swoje zadanie! Bardzo mnie to cieszy! ^_^
UsuńMimo wszystko chciałabym ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńTo świetnie! Może się okazać przecież, że Tobie książka przypadnie do gustu! ^_^
UsuńTeż lubię skakać po gatunkach. Nie jestem do niej przekonana i nie ukrywam, że na razie najbardziej ciągnie mnie do fantastyki.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
O, tak! Też czuję teraz, że fantastyka za mną najbardziej chodzi!
UsuńMnie się ta książka bardzo podobała.
OdpowiedzUsuńI bardzo się cieszę ^_^ To jest właśnie cudowne w książkach, że jedna pozycja może i zachwycić i zniechęcić! Wszystko zależy od czytelnika
UsuńTeż lubię sięgać po różne gatunki. Szkoda, że ta książka Ci się nie spodobała, ja jednak chciałabym dać jej szansę. ;)
OdpowiedzUsuńTo koniecznie daj znać, jak już będziesz po lekturze! Jestem ciekawa, na co zwrócisz uwagę w tej książce ^_^
UsuńRównież lubię trochę poskakać po gatunkach, ale tę pozycję będę omijać ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
I wszystko jasne! :D Dzięki za odwiedziny
UsuńTa książka co jakiś czas przypomina mi o sobie i długo była moim wyrzutem sumienia. Dlatego dobrze jest wiedzieć, że prawdopodobnie niewiele tracę.
OdpowiedzUsuńAle masz ją już u siebie na półce?
UsuńDziękuję za ostrzeżenie :)
OdpowiedzUsuńPolecam się! :D
UsuńTo już kolejna recenzja, która nie zachęca... ale zachęca :) Skoro podarowała Ci tyle emocji przy czytaniu, znaczy, że coś w niej było. Mimo że nie były to przyjemne, miłe emocje :)
OdpowiedzUsuńHaha, no u mnie takie pokrętne polecenia zawsze się znajdą! :D Ja wiem, że podobno jak książka tyle emocji wzbudza, to znak, że tak źle nie było. No ale sama musisz zacząć czytać, żeby się przekonać, jak Tobie tytuł leży ;)
Usuń