Za rzadko sięgam po klasykę i jest to tendencja czytelnicza, nad którą bardzo ubolewam. Nie chodzi tylko o listę 100 tytułów BBC (klik!), ale o samo dziedzictwo kulturowe, które nie jest ujęte w żadnym wyzwaniu. Zatem jak zobaczyłam książkę, o której sporo słyszałam na studiach i konferencjach naukowych, to od razu powędrowała ze mną do domu!
Tytuł: The Castle of Otranto
Autor: Horace Walpole
Rok: 1764
Wydawnictwo: Oxford University Press
ISBN: 0-19-281606-3
Klasyka powieści gotyckiej została wydana w języku polskim pod tytułem Zamczysko w Otranto. Jednak zanim książka osiągnęła popularność, sam gatunek nie cieszył się dobrą sławą i autor zdecydował się wydać ją pod pseudonimem, a swoją własną skromną osobę przedstawił jako tłumacza cudownie znalezionego włoskiego manuskryptu.
Taki zabieg dodał opowieści tajemniczości, chociaż sama fabuła broniła się i (co ważniejsze) sprzedawała błyskawicznie!
Książę Manfred jest uzurpatorem - bezprawnie zarządza zamkiem i roztacza wokół siebie negatywną aurę. Poddani są posłuszni, ale lękliwi, dzieci raczej w zachwyt na jego widok nie wpadają, ale żona jest w niego wpatrzona jak w obrazek - istne ucieleśnienie cnót.
Koszmar zaczyna się, gdy w dniu swojego ślubu ginie syn Manfreda - Konrad. Okoliczności są o tyle upiorne, że zostaje on przygnieciony przez gigantyczny hełm kojarzony z pomnikiem prawowitego władcy zamku.
Manfred jednak długo nie rozpacza - po co ma się ślub marnować! Z delikatnością tyrana stwierdza, że z racji wieku obecna żona nie da mu drugiego dziedzica, więc warto położyć łapska na niedoszłej synowej.
Od tej pory zaczyna się prawdziwa gotycka awantura - białogłowy tułające się po zamku w rozchełstanych białych szatach, tajemniczy wybawiciele, niefortunne pojedynki, zawiść, cnoty, śmierć i wyjące duchy pojawiające się w poświacie księżyca.
Połączenie średniowiecznej aury z wszechobecną grozą i z tym, co nadprzyrodzone stworzyło podwaliny gatunku. I być może książka nie budzi we współczesnym czytelniku zbyt silnych emocji, momentami wydaje się groteskowa lub śmieszna, to widzimy w tym dziele fundamenty estetyki, którą uwielbiamy we współczesnych książkach, filmach, sztuce, a nawet grach komputerowych!
Chętnie spędziłabym czas z tą historią.
OdpowiedzUsuńMyślę, że łatwiej znaleźć tę książkę w bibliotekach niż księgarniach, ale na pewno uda Ci się ją odszukać! ;)
UsuńPrzyznam, że nigdy nie czytałam powieści groteskowej, więc "Zamczysko w Otranto" brzmi bardzo, ale to bardzo kusząco. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się strasznie ( :D ), że zachęciłam!
UsuńMam słabość do powieści gotyckich, więc może kiedyś przeczytam. Oczywiście będę pamiętać, że dzisiejszego czytelnika może śmieszyć to, co dawniejszemu wydawało się straszne. :)
OdpowiedzUsuńTak, trzeba mieć na uwadze, jak zmienił się czytelnik na przestrzeni kilkuset lat. Ale opowieść jest warta poznania, jeśli lubisz ten gatunek! ^_^
UsuńBardzo lubię klasyczne powieści - ostatnio szczególnie jeżeli są w gotyckim klimacie. Dlatego z przyjemnością rozejrzę się za polskim wydaniem tej powieści.
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak w tym względzie zaopatrzone są biblioteki, ale aż sprawdziłam i na allegro ta książka chodzi po jakieś 10 zł :D
Usuń