Sięgacie czasem po książkę tylko dlatego, że ktoś się nią zachwycał? Na pewno, skoro czytacie blogi recenzenckie! ;) A co, gdy książka kojarzy Wam się z bliską osobą? Pewnie z całych sił chcecie, żeby ta pozycja i Wam przypadła do gustu! I ja właśnie tak chciałam…
Tytuł: Przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej
Tytuł oryginału: Osudy dobrého vojáka Švejka za světové války
Autor: Jaroslav Hašek
Tłumacz: Paweł Hulka-Laskowski
Rok: 1921-23
forma: audiobook
Ostatnie tłumaczenie z 2009 możecie znaleźć pod tytułem Losy dobrego żołnierza Szwejka czasu wojny światowej.
Tytułowy Józef Szwejk jest postacią pełną wigoru, zaradną, a przy tym bezgranicznie głupią i naiwną. Jednak jego łatwowierność i szczerość pozwalają mu wychodzić z tarapatów, w które pakuje się z uporem godnym lepszej sprawy. Od szemranego handlu psami, po szwendanie się od gospody do gospody, przez pobyt w szpitalu dla obłąkanych i odpowiadanie przed sądem wojskowym za najbardziej absurdalne przewinienia, Szwejk podróżuje za porucznikiem Lukaszem aż na front.
Podobno większość tych przygód została zaczerpnięta bezpośrednio z doświadczeń samego autora, a często także zasłyszana od znajomych, którzy później musieli się nieźle nadziwić, że nawet ich nazwiska nie zostały zmienione!
Anegdoty dotyczące Szwejka początkowo ukazywały się jako humoreski, a dopiero później zostały zebrane w kilkutomową powieść, gdzie czwarty, nieproporcjonalnie krótki tom kończy się jakby w pół historii ze względu na śmierć autora.
Z opowieści jasno wynika, że jest to satyra antywojskowa i antyaustriacka. Czytana w krótszych odcinkach rzeczywiście mogła spełniać swoją rolę, jednak jako opasła pozycja literacka zaczyna męczyć już w drugim tomie.
O ile da się przez chwilę interpretować postać Szwejka jako cwaniaka i szelmę, szybko okazuje się, że jest to po prostu poczciwy głupiec, który ma więcej szczęścia niż rozumu. Fabuła staje się powtarzalna, sytuacje komicznie przestają w pewnym momencie śmieszyć, a satyra traci na wyważeniu.
Nie dziwią zatem opinie, że książka przez współczesnych czytelników jest często porzucana w połowie. Ponieważ ja po nią sięgnęłam ku pamięci dziadka, z dumą stwierdzam, że dobrnęłam do końca. Obawiam się jednak, że główną zasługą stał się tutaj format audiobooka.
Nie zmienia to jednak faktu, że zostaną ze mną dwa cytaty: „Muchy obsrały portret Najjaśniejszego Pana” oraz „Wy mnie jeszcze nie znacie, ale wy mnie jeszcze poznacie!” — które nie dość, że są anegdotą rodzinną, to w kontekście książki naprawdę wywołują uśmiech!
Jeśli książka jest dla mnie w pewien sposób ważna albo polecana przez ważną dla mnie osobę, to oczywiście przeczytam. Czasami też się zdarza, że niekoniecznie przypadnie mi do gustu, ale trudno - każdy ma prawo do własnej opinii. Jeśli chodzi o książkę, to ja raczej spasuję, bo pewnie ciężko ją będzie dostać gdzie indziej niż w bibliotece. :P
OdpowiedzUsuńCzasem liczy się gest, że przeczytało się taką książkę, bo komuś innemu bardzo się ona podobała ^_^ Ale fakt, tę książkę łatwiej będzie znaleźć w bibliotece. Chyba, że poszukasz tego nowszego tłumaczenia z 2009 roku! ;)
UsuńRaczej nie planuję czytać tej książki.
OdpowiedzUsuńNawet Ci się nie dziwię! :D
UsuńWojak Szwejk wiecznie żywy! Wiele jego powiedzeń to już klasyka!
OdpowiedzUsuńHa! Dokładnie tak! ^_^
UsuńCzytałam, ale niestety nie zapadła mi w pamięci ;)
OdpowiedzUsuńOjej, to znaczy, że żadnego wrażenia na Tobie nie zrobiła :(
UsuńNie słyszałam o tej książce. Jeśli już po nią sięgnę, to tak jak ty, w formie audiobooka.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
I to będzie najlepsze rozwiązanie ;)
UsuńZnane. Klasyk. Świetne. Ostatnio sobie nawet piwo takie kupiłam
OdpowiedzUsuńO, no proszę! To będę musiała poszukać po sklepach! :D
UsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńNiestety nie znam, ale gdybym miała okazję pewnie przyjrzałabym się historii bliżej. Z okazją pewnie będzie ciężko, audiobook w tych czasach to najlepsze rozwiązanie :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
Dokładnie, polecam audiobook, jest dostępny w pakiecie empiku!
UsuńA ja tak sobie myślę, że z książkami jest jak z filmem - każdy wynosi z nich co innego i każdy je lubi z różnych powodów (nawet takich głęboko w nas ukrytych, których czasami sami nie jesteśmy świadomi), więc nie musi się wszystkim podobać to samo, ale sam fakt, że przeczytałaś tę książkę ku pamięci Dziadka jest mega - ale zobacz ile Was różni: czasy w których się wychowaliście, rzeczywistość, płeć, wiek, doświadczenia, nie ma co się za to co przejmować, że dla Ciebie to nie była wyborna uczta literacka ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Zrobiłam coś dla siebie i dla niego ;) Książka może nie zachwyciła, ale lekturze towarzyszył zupełnie inny sentyment. Dzięki za ciepłe słowa! ^_^
UsuńW tym roku planuję czytać zdecydowanie więcej starszych książek, bo trochę nużą mnie nowości. Nie żebym czytała ich szalone ilości, ale jednak utknęłam chyba w szufladce thrillery psychologiczne i czuję potrzebę zanurkowania w czymś innym :) Wojaka mam na dłuuuugiej liście, bo uważam, że trzeba. Ale najpierw Singer i jego przedwojenna Warszawa.
OdpowiedzUsuńWłaśnie zdałam sobie sprawę, że zaglądam na książkowe blogi wcale nie dlatego, żeby sugerować się czyimiś opiniami. Po prostu lubię je czytać, lubię blogi osób, które kochają czytanie. Szybko można poznać, które są prowadzone przez mole książkowe, a które... no, z innych powodów. Takie blogi szybko porzucam.
Jak jest na liście to i tak ogromny plus! Znaczy, że kiedyś do niego dotrzesz :D A jeśli chodzi o starsze książki, to doskonale wiem, o czym mówisz. Nie dość, że mam listy, to jeszcze stosy książek, po które wystarczy tylko rękę wyciągnąć. Muszę się zmotywować bardziej! ;)
UsuńCzy te blogi prowadzone z innych powodów to takie, gdzie chodzi o egzemplarz recenzencki, a gdzie opinia i tak później jest przeklejona z tyłu okładki? :D
Dokładnie tak! I bloger/ka w ogóle nie zwraca uwagi na komentarze, tak że mam wrażenie, że piszę do ściany. Chodzi tylko o zostawienie komcia i podbicie wyświetleń - taka osoba przychodzi do kogoś i pod recenzją pisze mu coś w stylu "dopisuję do listy" albo "hm, ciekawa recenzja". Nie przeczytała nawet zajawki ;) Kiedyś mnie to irytowało, dziś po prostu olewam.
UsuńHahah! Też już chyba nie robi to na mnie takiego wrażenia. Znaczy oczywiście przewrócę jeszcze oczami jak zobaczę taki komentarz, który do niczego się nie odnosi. Ale nauczyłam się nie obserwować miliona blogów, gdzie recenzje nie wnoszą nic od ich autorów. Czasem chodzi po prostu o to jakie emocje książka w nas wzbudziła. A nie o czym jest fabuła, bo to umiem sobie sama sprawdzić.
Usuń"Paragraf 22" czytałam i oglądałam ekranizację - rewelacja i jedno, i drugie!
OdpowiedzUsuńPrzygody Szwejka znam, ale wybiórczo. Myślę, że w tym przypadku też skuszę się na audiobook :)
To ekranizacja Paragrafu jeszcze przede mną - zabieram się za nią już długo, długo. Może najwyższa pora :D
UsuńMam w planach, w końcu klasyka. A w zeszłym roku siedziałam na ławeczce ze Szwejkiem w Sanoku :D
OdpowiedzUsuńOh, super! Jeśli chodzi o podróże śladami Szwejka to polecam jeszcze restaurację "U Kalicha" w Pradze! Oddaje klimat zupełnie innych czasów!
Usuń