Kolejna książka z listy 100 tytułów BBC za mną! I znowu w formie audiobooka! Tym razem lektura porwała mnie w kosmos i to z dużą dawką angielskiego humoru.
Tytuł: Autostopem przez galaktykę
Tytuł oryginału: The Hitch-Hikers Guide to the Galaxy
Autor:Douglas Adams
Rok: 1979
Format: audiobook
Artur jest Ziemianinem. Pracuje w radiu, mieszka w małym domku i choć jego życie nie jest zbyt oszałamiające, nie jest również nieszczęśliwe. Aż do pewnego dnia, kiedy przed jego domem ustawia się żółciutki buldożer i kilku ludzi wrzeszczących coś o budowie autostrady.
Artur nie wie jednak, że wyburzenie jego domu jest najmniejszym problemem, z jakim zaraz przyjdzie mu się zmierzyć. Nie wie, że jego przyjaciel Ford jest kosmitą, a całą Ziemię zaraz szlag trafi, bo... w kosmosie planowana jest budowa mega-ulti-superszybkiej-niesamowicie-istotnej autostrady.
Ford, który utknął na naszej planecie, stara się z niej wyrwać już od kilkunastu lat. Jednak, gdy dostrzega nadlatujące statki, wyczuwa co się święci i postanawia uratować Artura i siebie.
Wskakują oni zatem na gapę do nadlatującego statku. Dla Artura, jak możecie się domyśleć, wszystko jest sprawą absurdalną i w zasadzie przez całą książkę nie bardzo może pogodzić się z wydarzeniami.
Ford natomiast, jako autor haseł w tytułowym przewodniku, nie posiada się z radości na myśl o tym, że w końcu wyrwał się z jednej z najnudniejszych planet, na jakich przyszło mu robić badania.
Fabuła się zagęszcza, ponieważ dzięki równaniu nieprawdopodobieństwa, trafiają oni na starego znajomego Forda — Zaphoda Beeblebroxa — oraz Trillian, dziewczynę, której Artur nie umiał poderwać na pewnej pamiętnej imprezie w Londynie. Jedną z najzabawniejszych postaci jest jednak neurotyczny robot Marvin, któremu wgrano bardzo ludzką świadomość. Niestety Marvin dostał od niej depresji, o czym nie zapomina wspomnieć przy każdej nadarzającej się okazji!
Jeśli już tutaj kręci Wam się w głowie, to wcale się nie dziwię! Ale nasi bohaterowie w końcu trafiają na planetę, na której produkuje się inne planety, a najinteligentniejszymi istotami w całej galaktyce okazują się być myszy.
Powieść jest abstrakcyjnym science fiction, które przede wszystkim ma komediowy wydźwięk. Angielski humor jest wyraźny w każdym rozdziale, ale jeśli nie jesteście koneserami tego typu żartów, większość z nich może Was po prostu zmęczyć.
Chociaż celem Artura, jako ostatniego mieszkańca Ziemi, jest odnalezienie i zrozumienie sensu istnienia, sama książka wydaje się pisana w dość chaotyczny i spontaniczny sposób. Chodzi mi o to, że każdy kolejny rozdział ma dla nas jakąś rewelację, która nie wynikała z żadnych wcześniejszych wywodów. Być może ma to związek z tym, że książka powstała na podstawie słuchowiska radiowego, nadawanego przez radio BBC w 1978 r.
Mimo braku zachwytu z mojej strony, książka okazała się sukcesem, ponieważ to raptem pierwszy tytuł z pięciotomowego cyklu. W zasadzie cykl ma już 6 pozycji, ale ta ostatnia jest już innego autora. Opowieść doczekała się ekranizacji w formie serialu i filmu, adaptacji na powieść graficzną, a także na grę komputerową!
Osobiście raczej nie będę sięgać po kontynuacje i po cichu liczę, że skoro na liście 100 tytułów BBC nikt nie mówił o tym, że rozumie ten tytuł jako cały cykl, to mogę z czystym sumieniem tę pozycję wykreślić!
Z uwag niedotyczących samej treści książki, odradzam Wam audiobook, który krąży po sieci. Jest to nagranie amatorskie i chociaż jest ono świetnej jakości, to głos lektora jest tak monotonny i tak dziwnie intonowany, że odechciewa się słuchać nawet najbardziej porywających fragmentów powieści. Może w tym tkwi cały mój problem.
Nie czytałam tej książki, chyba po nią sięgnę za niedługo. Jak to robisz, że potrafisz czytać z tabletu bądź czytnika? Ja mam kilka pdf'ów i nie mogę się przełamać by je przeczytać z laptopa ;(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam https://paniodsztuki.blogspot.com/
Na komputerze zaczęłam czytać książki, których tłumaczeń nie mogłam się doczekać w Polsce. Byłam tak ciekawa fabuły, że nawet byłam gotowa na wszelkie niewygody! :D
UsuńNa tablet przerzuciłam się na studiach, gdy jedyne egzemplarze omawianych książek miałam tylko w pdfie. Wygodniej było zabrać ze sobą na uczelnię tablet niż komputer.
Ale tak naprawdę ze wszystkich tych urządzeń najlepiej mi się czyta na czytniku - ekran jest inaczej podświetlony, co oznacza, że nie bolą mnie już oczy, mogę regulować wielkość czcionki, więc mogę czytać bez okularów i przede wszystkim mogę zabrać milion tytułów na wyjazd, nie martwiąc się o nadbagaż :D Chociaż też potrzebowałam czasu, żeby się do niego przyzwyczaić.
Co nie zmienia faktu, że książki papierowe zawsze czyta mi się inaczej, lepiej! ;) Ale nie zawsze udaje mi się do papierowej wersji dotrzeć!