Nie ukrywam, że zdarza mi się kupować książki dlatego, że zachwycają mnie ich okładki. Tak właśnie zwróciłam uwagę na omawiany dzisiaj tom. A że dawno nie czytałam żadnej pozycji YA, a o tym tytule już się nasłuchałam w mediach społecznościowych, to postanowiłam zainwestować w... nieprzespaną noc, bo jak widać jeszcze nie jestem tak zupełnie za stara na takie ekscesy!
Tytuł: Papierowa księżniczka
Autor: Erin Watt
Rok: 2016 (Świat) / 2018 (Polska)
Wydawnictwo: Otwarte
ISBN: 978-83-7515-488-7
Główną bohaterką jest Ella Harper - dziewczyna, która nie ma w życiu lekko. Nie wywodzi się w wyżyn społecznych, ale pracuje ciężko, aby chodzić do szkoły i zarobić na swoje utrzymanie. Ojca nigdy nie znała, matka zmarła na raka. Żeby nie trafić do rodziny zastępczej dziewczyna przenosi się z miasta do miasta podrabiając na dokumentach szkolnych podpis swojej matki i zarabiając na życie pracując w nocnych klubach. Nie, nie jako barmanka.
Pewnego dnia w jej szkole pojawia się dojrzały mężczyzna, który informuje ją, że jest jej prawnym opiekunem. Cały sekret dziewczyny o tym, że sama się utrzymuje i jej rodzice tak naprawdę nie żyją, wychodzi na światło dzienne, więc Ella opracowuje błyskawiczny plan ucieczki. Niestety nie dość doskonały.
Tajemniczy mężczyzna odnajduje dziewczynę bez trudu i proponuje ją utrzymywać do czasu aż pójdzie na studia, a nawet i dłużej. Warunek? Musi zamieszkać z nim i jego pięcioma synami.
I tu kryje się haczyk. Bo ci synowie, olśniewająco przystojni, nieprzyzwoicie chamscy i bezczelni dadzą jej niesamowicie popalić. Najtrudniejszym zadaniem jednak okaże się próba nie zakochania się w tym najbardziej aroganckim.
Ella wchodzi w świat intryg, prywatnych szkół dla elity, ale też zawiści i rywalizacji - o dziwo nie tylko nastolatków. To pomieszanie Dynastii z Plotkarą - zepsucie najwyższych klas godne podziwu. Książka odrobinę aspiruje, żeby poruszyć temat radzenia sobie z samotnością, traumą po utracie bliskich oraz kwestie wyższości zdrowego rozsądku nad luksusem i deprawacją, ale autorki mają jeszcze sporo pracy przed sobą (tak, Erin Watt to pseudonim dwóch autorek).
Książkę czyta się jednak błyskawicznie i naprawdę nie sposób jej odłożyć. Widoczne są mankamenty językowe, rozwój fabuły też często woła o pomstę do nieba, ale mój boże, jakie tam są "momenty"!
Chemia między bohaterami jest niesamowita i to głównie dlatego trudno rzucić książkę w kąt. Dodatkowo kończy się ona w takim momencie, że mamy ochotę krzyczeć "gdzie drugi tom?", bo takich rzeczy się po prostu nie robi. To już jest pastwienie się nad czytelnikiem.
I właśnie przez to sięgnę po kolejny tom. I jeszcze nie wbrew sobie ;)
Dajcie znać w komentarzach, czy czytaliście tę książkę i czy macie zamiar sięgnąć po kolejne tomy!
Aż mnie samą teraz naszła ochota na czytanie o zepsutych wyższych sferach i bezczelnych nastolatach, szczególnie jeśli tam są takie emocje i chemia XD I absolutnie rozumiem poryw serca z powodu okładki. Nie raz się zdarzyło każdemu książkoholikowi ;)
OdpowiedzUsuńHaha! Nie wiem czy powiedzieć "nie ma za co" czy "przepraszam" :D Nie jest to literatura najwyższych lotów, ale raczej takie guilty pleasure. ;)
UsuńSkąd brać czas na lektury? ;)
OdpowiedzUsuńTrzeba zarywać noce! Innego wyjścia nie ma :D
UsuńJestem okropnie ciekawa tej książki! W dużej mi8erzy przez ten cały hejt, który został na nią wylany :D Mam ją już na półce i niedługo biorę się za czytanie ;)
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Oh, to jak już jest na półce, to trzeba się za nią zabrać! Czyta się naprawdę błyskawicznie, a ciekawa jestem Twojej opinii ;)
UsuńDla samej okładki chętnie kupię te książkę, będzie się pięknie prezentować na biblioteczce! :)
OdpowiedzUsuńOj, to na pewno! Ale może jeszcze lektura okaże się przyjemna ;) Nigdy nie wiadomo, co się komu spodoba, więc trzymam kciuki za pozytywne wrażenia ^_^
Usuń