21:18:00

Wielka księga symboli magicznych i duchowych

Widzę "symbole i talizmany", myślę "biorę". Przecież co może pójść nie tak? Takiego tematu chyba nie ta się spartaczyć, biorąc pod uwagę, ile szerokich opracowań i źródeł i tak już istnieje na rynku. A jednak się zdziwiłam. Wydawniczy bubel roku? Bardzo możliwe, chociaż czytałam już kiepskie książki w 2025.

Tytuł: Wielka księga symboli magicznych i duchowych
Tytuł oryginału: Signs, Symbols & Omens: An Illustrated Guide to Magical & Spiritual Symbolism

Autor: Raymond Buckland
Tłumacz: Kamila Roszkowska

Rok: 2003 / 2025
Wydawnictwo: Studio Astropsychologii
ISBN: 978-83-8301-814-0

Autor, który ma na swoim koncie dziesiątki publikacji, romskie korzenie i zamiłowanie do wiedzy tajemnej i okultyzmu. Nadal zapowiada się dobrze. Podział na rozdziały według wierzeń, kręgów kulturowo-geograficznych lub zjawisk. Wciąż wydaje się, że będzie ok. 

Dopóki nie zaczynamy wczytywać się w tekst! Rozdziały są króciutkie i powierzchowne. Samo stwierdzenie, że temat jest niedopracowany, to eufemizm! Buckland nie tylko nie prezentuje szerokiej gamy symboli, ale zupełnie przypadkowo wybiera sobie kilka (od 5 do 30, zależy chyba jak się wylosowało), żeby pokazać po prostu... przykład. 


 

Symbole nie są szeroko omówione - nie zawsze zatem dowiemy się o kilku znaczeniach, ale jeśli ma się pojawić cokolwiek przypominającego fallusa, to autor o tym wspomni! Wiele rysunków po prostu jest opisanych w stylu "motyw węża był bardzo popularny". Ale dlaczego? Jakie miał znaczenie? Czy to była jakaś metafora? Z tej książki się tego nie dowiemy. 

Jak na szumny tytuł Wielkiej księgi... autor niewiarygodnie często wyciąga kartę wyjścia z więzienia w Monopoly i bredzi, że ze względu na ograniczoną objętość tej publikacji nie może napisać więcej. To po kiego grzyba nazywasz to Wielką księgą symboli?

Oprócz tego, że każda strona razi po oczach niedoróbką, to zdarzają się też błędy merytoryczne. Znacie mój ból, gdy widzę brak rozróżnienia między kaduceuszem i laską Eskulapa. No w tej książce okazuje się, że to jedno i to samo. Fascynujące!!

Jedyną ciekawą rzeczą, o której istnieniu się dowiedziałam to magiczny kwadrat Sator-Rotas, o którym dużo więcej przeczytacie przy pierwszym lepszym wyszukiwaniu w Googlach niż w omawianej książce. Ale fani filmów Nolana znajdą tu ciekawe odniesienie do filmu, gdzie fabuła nie jest prowadzona linearnie! 


 

Książki bardzo nie polecam - nie dlatego, że jedyny rozbudowany rozdział jest o wiccanach i seksualnych podtekstach, ale dlatego, że cała publikacja ma vibe pseudo-okultystycznego naciągacza, który jest oblechem o lepkich rączkach i liczy, że ktoś się da nabrać na jego szatę czarodzieja z taniego chińskiego sklepu. 

1 komentarz:

Copyright © 2016 Redhead in Wonderland , Blogger