Kolejna książka wypatrzona na Instagramie – tym razem zagranicznym. Przyznaję, że początkowo skusiła mnie sama okładka. Później zorientowałam się, że będą tam moje ulubione motywy morskie – żaglowce, piraci, przemyt i portowe intrygi. Tak długo jednak zwlekałam z lekturą, że tytuł ukazał się na naszym rynku – a nawet w mojej lokalnej bibliotece!
Tytuł: Fable
Tytuł oryginału: Fable
Autor: Adrianne Young
Tłumacz: Malwina Drozdowska
Rok: 2020/2023
Wydawnictwo: Filia
ISBN: 978-83-8280-818-6
Fable jest poławiaczką – ma wyjątkowe umiejętności rozpoznawania i wyławiania z głębin morskich wszelkiego rodzaju kamieni szlachetnych i minerałów. Gdyby nie te zdolność, prawdopodobnie już dawno zginęłaby na wyspie pełnej złodziei, gdzie cztery lata wcześniej porzucił ją ojciec. Ma zaledwie siedemnaście lat, a już nauczyła się walki o przetrwanie. Pamięta też doskonale zasady, które wpoił jej ojciec – najpotężniejszy handlarz w całej krainie Narrows. Jej największym wyzwaniem jest wydostanie się z wyspy i odnalezienie ojca, aby udowodnić mu swoją wartość.
Fable, chociaż ma być zatwardziała w walce o przetrwanie, ma w sobie cały czas młodzieńczy urok pakowania się w kłopoty. Choć z jednej strony może to być irytujące, skoro ma swoje żelazne zasady, to autorka pokazuje, że niewinności nie da się tak łatwo wyplenić. Mimo trudów życia.
Dziewczyna w końcu osiąga swój cel, ale okazuje się, że dotarcie do rodzica wcale nie jest takie proste. Sztormy, zatargi z innymi handlarzami, a nawet z załogą, do której na czas przeprawy przystała okazują się równie wymagające co walka z okrutną konkurencją na wyspie, którą zamieszkiwała.
Akcja jest wartka, książkę szybko się czyta, choć nie czułam specjalnej chemii między bohaterami. Ot, przygodówka, z wręcz wymuszonym romantyzmem w tle. Ale… czytałoby się zdecydowanie lepiej, gdyby nie tłumaczka, która chyba przepuściła tekst przez Google Translator i nawet nie pokusiła się o sprawdzenie podstawowych zagadnień. Co ja mówię?! Nawet zaimków nie ogarnęła w prostych zdaniach!
Jak pisałam na Instagramie, mam to szczęście, że żyję z marynarzem, który 12 lat pływał po całym świecie. Gdy go spytałam, co to do cholery jest „burta gwiaździsta”, to myślałam, że mnie śmiechem zabije! Chodziło o „starboard” czyli... „sterburtę”, która nie ma z gwiazdami nic wspólnego! Takich kwiatków zresztą w tekście było więcej! Tak koszmarnie przetłumaczonej książki to już dawno nie czytałam. Sam fakt, że ktoś wisi na stronie Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury i mieszka w Londynie, nie oznacza od razu, że ma kompetencje do tłumaczenia książek. Nawet young adult. Wydawnictwo Filia powinno się wstydzić takiej współpracy.
Dobrze, że miałaś możliwość zweryfikowania tego, o czym przeczytałaś w książce.
OdpowiedzUsuńO, tak! Ale niektóre zdania brzmiały tak absurdalnie i niepoprawnie, że błędy nie dotyczyły tylko specjalistycznego języka :/
UsuńNie bardzo dla mnie, chociaż okładka piękna :)
OdpowiedzUsuńOkładka jest rewelacyjna! I tworzy piękne zestawienie z drugim tomem!
Usuńfaktycznie okładka łapie spojrzenie
OdpowiedzUsuńDokładnie!
Usuń