16:32:00

Korowód

To nie jest tak, że nie czytam polskich autorów. Po prostu częściej okazuje się, że zagraniczna proza trąca jakimś lepszym kunsztem. To nie jest tak, że każda zagraniczna książka jest dobrze napisana. I to nie jest tak, że nie sięgam po literaturę polską. Ale jak już sięgam, to staram się wybierać książki Jakuba Małeckiego, które nie zawodzą nigdy!

Tytuł: Korowód
Autor: Jakub Małecki

Rok: 2024
Wydawnictwo: Sine Qua Non
format: audiobook

Na blogu widzieliście już kilka recenzji książek Małeckiego – był Horyzont (przechodzę do recenzji!), Saturnin (koniecznie lećcie do mojej opinii), Święto ognia (tutaj tekst o książce) i Sąsiednie kolory (klik, klik!). Nieważne jak zaskoczy nas fabuła, język autora jest kojąco przemyślany w dobie tekstów pisanych na szybko, a prowadzenie narracji wprowadza nas w opowieść w lekko onirycznym stylu.

Po Korowód sięgnęłam w ciemno i cieszę się, że wybrałam audiobook (dostępny na empikGO), bo to nie jest zwykłe odczytanie tekstu, ale słuchowisko w starym stylu, gdzie dodatkowe dźwięki wzbogacają wydźwięk fabuły, a podział na głosy pomaga zmienić perspektywę pomiędzy postaciami.



Mężczyzna z malutkim dzieckiem ucieka przez zamarznięty Bałtyk setki lat temu. Na horyzoncie widzi kształt, sylwetkę, która może zwiastować pomoc lub śmierć. Kilka stuleci do przodu i poznajemy perspektywę Feliksa, młodego marynarza, który w omamach choroby morskiej widzi mężczyznę na lodzie i widzi też kształt – obok, w swojej kajucie. Walcząc z gorączką i mdłościami pisze listy do ukochanej.

Barbara Brzozowska opisuje wakacje na wsi w okresie międzywojennym. Na półce znajduje wydane listy Feliksa i zaczyna marzyć o uczuciu, które młody marynarz przelał na papier. Szybko okazuje się, że jej życie miłosne, rozterki, ale także znajomość z matematykiem Tomaszem Wilczewskim wcale nie będą takie proste.

Lata współczesne, Jakub M. wspomina wakacje u wuja i książkę o genialnym matematyku, którą od niego dostał. Ale wydarzenia z jego dzieciństwa przełożą się na największy zwrot akcji tej powieści.


Realizm magiczny, splatające się losy bohaterów, których życiorysy oddalone są o dziesiątki, a nawet setki lat. Zawsze obecny ‘kształt’ i jego tajemniczy wpływ na wydarzenia. Małecki znów wprowadza wątki autobiograficzne, tym razem chyba najbardziej oczywiste. Fabuła prowadzona jest lekko, ale czekamy na ten zwrot akcji, który przerwie sielankę, zaskoczy czytelnika, każe kończyć książkę mimo zmęczenia i późnej nocnej pory! Chociaż nie powiem, były momenty na początku i w połowie i nawet pod koniec książki, kiedy miałam kręcić nosem. Chciałoby się więcej dowiedzieć o postaciach z początku książki, opowieści nie są proporcjonalne, ale tutaj Małecki ciekawie bawi się formą.

Wiele elementów chciałoby się jeszcze doprecyzować, wyjaśnić, ale może właśnie takie zawieszenie nas w niewiedzy podkreśla wydźwięk tej historii. Saturnin chyba nadal pozostanie moim ulubionym tytułem, ale tej pozycji też koniecznie trzeba dać szansę!



6 komentarzy:

  1. Małecki ciągle przede mną. Chyba zacznę od "Święta ognia", ale głównie dlatego, że jest w najbliższej filii bibliotecznej ;) Aż mi wstyd przed samą sobą, że jeszcze nie sięgnęłam po tego autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba nadrobić, koniecznie, chociaż na pewno po przeczytaniu kilku tytułów dojdziesz do wniosku, że czas na przerwę. Święto ognia ma mnóstwo dobrych recenzji, chociaż mnie aż tak bardzo nie kupiło.

      Usuń
  2. Książki Małeckiego wciąż jeszcze przede mną, ale raczej zacznę od "Rdzy", która już od jakiegoś czasu czeka na mojej półce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam jak do tej pory 3 książki autora, będę miała ten tytuł na oku. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już znasz styl autora, to wiesz, czego dobrego się spodziewać :)

      Usuń

Copyright © 2016 Redhead in Wonderland , Blogger