14:54:00

Przeklęta

Wpadło w oko w bibliotece! Czyli tytuł, który kiedyś, gdzieś widziałam, ale nie było jak do niego dotrzeć!

Tytuł: Przeklęta
Tytuł oryginału: Cursed

Autor: Frank Miller, Thomas Wheeler
Tłumacz: Karolina Rybicka

Rok: 2020
Wydawnictwo: Znak Litera Nova
ISBN: 978-83-240-5615-6

Opowieści arturiańskie przyjmę pod każdą postacią. Jeśli usłyszę, że jest tam magiczny miecz, Merlin, Morgana, Artur i cała masa innych znanych imion, to przecież to jest gotowy przepis na sukces. No chyba, że książkę czyta się trochę jak scenariusz, a za skandalicznie brzydkie ilustracje odpowiada twórca Sin City.

Nimue należy do jednego z ludów czarownych. Ma wyjątkowe zdolności, ale do tej pory przysparzały one więcej zmartwień niż magicznego pożytku. Źle się czuje w swojej rodzimej społeczności i planuje wybrać się w daleką podróż, do czasu, gdy czerwoni paladyni najeżdżają jej wioskę. Okazuje się, że kościół stwierdził, że najwyższy czas na oczyszczenie i trzeba wyciąć w pień wszystkie istoty, które swoim istnieniem obrażają jedynego słusznego boga.


Podczas pogromu Nimue wchodzi w posiadanie magicznego miecza – tak, tego miecza. Szybko okazuje się, że staje się dzięki niemu niezwyciężona i zemsta nabiera rozpędu. Czy w takim razie jest sens oddawać go Merlinowi, staremu pijakowi i oszustowi, który dawno stracił swoją moc? Jak zjednoczyć ludy, aby walczyły o swoje przetrwanie? Jak pokonać religijnych fanatyków nie zaprzedając swojej duszy magicznemu orężowi?

Fabuła gna, dlatego musiałam sprawdzić, czy książka przypadkiem nie powstała na podstawie Netflixowego serialu, ale jednak nie – książka i serial powstawały prawie równolegle, z drobnym pierwszeństwem tekstu pisanego. Niektóre wątki w ogóle nie są wyjaśnione, inne są rozwiązywane jednym zdaniem. Brakuje głębi, chociaż jak na fantastykę, nie jest fatalnie.

Samo wydanie kusiło też ilustracjami, ale szybko przekonałam się, że to nie moja bajka. Kreska odrzuca, wszystkie postacie są po prostu brzydkie, a niektóre rysunki trzeba odsunąć od twarzy i mocno zmrużyć oczy, żeby zrozumieć, co rysownik chciał przedstawić. Tu też sprawa się wyjaśniła, gdy się zorientowałam, że Frank Miller jest twórcą Sin City, którego estetyka jest mi bardzo daleka.

Po obejrzeniu zwiastuna serialu raczej wiem, że na adaptację się nie skuszę. Prędzej przeczytałabym drugi tom, bo aż się prosi o rozwinięcie historii Pani Jeziora… ale nie zanosi się, żeby taki powstał.

11 komentarzy:

  1. Tym razem, raczej się nie skuszę. To nie moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, że ta książka jest w mojej miejscowej bibliotece, ale jakoś mnie do niej nie ciągnie. Jak na razie skupiam się na innych książkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo i nie ma do czego ciągnąć jednak. Czytaj lepsze książki ;)

      Usuń
    2. Tak też zamierzam zrobić. :)

      Usuń
  3. Póki co odpuszczę sobie tę książkę, ale też nie będę jej skreślać. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jak dasz jej kiedyś szansę, to zrobi na Tobie lepsze wrażenie :D

      Usuń
  4. Też lubię arturiańskie opowieści :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba bardziej zainteresowałby mnie serial, ale aktualnie nie mam Netflixa. Niedawno go porzuciłam, bo żywcem nie było co oglądać. Więc, póki co, daruję sobie i oglądanie, i ewentualne czytanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widziałaś zwiastun? Bo wygląda bardzo niskobudżetowo i bardziej mnie zniechęcił niż zachęcił..

      Usuń

Copyright © 2016 Redhead in Wonderland , Blogger