12:59:00

Miłość w czasach zarazy

To jest chyba rok Noblistów – sięgam po kolejnego z nieprzymuszonej woli i już na początku lektury zastanawiam się, czy będzie to hit, czy kit, bo ostatnio właśnie do tego to się sprowadza. Lektura w zasadzie wybrana pod kątem lokalizacji, żeby zgrała się z motywem podróży poślubnej, idealnie sprawdziła się podczas dni spędzonych na otwartym oceanie.

Tytuł: Miłość w czasach zarazy
tytuł oryginału: El amor en los tiempos del colera

Autor: Gabriel García Márquez
Tłumacz: Carlos Marrodán Casas

Rok: 1985 / 2008
Wydawnictwo: Muza
ISBN: 978-83-7495-418-1

Florentino Ariza zakochuje się na zabój w młodziutkiej dziewczynie imieniem Fermina Daza. Jego wytrwałość i upartość po godzinach przesiadywania przed jej domem zostają nagrodzone, gdy ciotka dziewczyny pozwala nieszczęśnikowi dostarczyć list, w którym będzie mógł wyznać swoje uczucia. W ten sposób nawiązuje się korespondencja naiwna, czuła, pełna marzeń i planów, których nie przyjdzie im zrealizować. Jest to wymiana listów, która trwa latami i pozwala młodym przeżyć rozłąkę. Czar jednak pryska, gdy po latach Fermina spotyka na żywo swojego oblubieńca i stwierdza, że no, to chyba nie to. Mówiąc oględnie!


Florentino śmiertelnie przeżywa odrzucenie – na tyle dramatycznie, że objawy niespełnionej miłości są w gorącym klimacie mylone z cholerą – a Fermina wychodzi za Juvenala Urbino, lekarza, który może nie kocha jej płomiennym uczuciem, ale mimo jej temperamentu jest nią oczarowany. Florentino oczywiście przeżywa, skamle i lamentuje, poprzysięga dozgonną miłość i uwielbienie, a nawet śluby czystości, dopóki jednak seksu nie spróbuje i się w nim nie rozsmakuje!

Mijają lata, bohaterowie pokonują trudy życia, mijają się w nienazwanym, choć wszystko wskazuje na to, że kolumbijskim mieście, cierpią, radują się, bawią.

Márquez zachwyca językiem! Książka, która opisuje dekady i jest praktycznie pozbawiona dialogów, nie dłuży się, a wydarzenia przechodzą płynnie z anegdoty w anegdotę, tworząc sieć wydarzeń, które pochłaniają czytelnika. Noblista ma genialne poczucie humoru i sarkazmu. Ten ostatni jest tak wysublimowany, że możemy sobie wyobrazić komentarze rzucane w towarzystwie, gdzie tylko najbardziej inteligentni się obrażą, gdy są obrażani, a idioci będą się śmiali, gdy to z nich właśnie się kpi. Dosłownie widzimy złośliwy uśmieszek, który musiał błąkać się na ustach autora, gdy pisał najlepsze (i najśmieszniejsze) sceny!

Wygląda na to, że książka to jednak hit, ale głównie w warstwie językowej i warsztatowej. Fabularnie nie kupuję zakończenia, a największą miłość widzę w (nieidealnym) małżeństwie Ferminy Dazy z Juvenalem Urbino, bo to relacja oparta na wspólnym życiu, trosce, cierpliwości i zrozumieniu. Według mnie prawdziwa miłość to właśnie taka, która przetrwa różnice charakterów i okaże cierpliwość w natręctwach. Taka, która będzie czerpała siłę z wytrwałości i radość z codziennych drobiazgów. A nie jakaś chorobliwa obsesja, która ma się niby ciągnąć pięć dekad, bo jakaś znękana męczymorda nie umie pogodzić się z odrzuceniem. I żeby nie było, że się zestarzałam i nie wierzę w płomienną miłość! Florentino Ariza niby usycha z tęsknoty, ale jednocześnie r*cha wszystko, co na drzewo nie spierd*la! Czystości nie zachowuje pod żadnym względem, wchodzi w relacje skandaliczne, a wręcz obleśne! Fizjonomia nietoperza, naiwność i wiecznie niezaspokojona chuć tworzą z niego ohydnego ‘jebakę’ (cytując za Márquezem, żeby nie było!), któremu nie sposób współczuć.

Święte oburzenie na tak obrzydliwą postać ciągle trzyma i przy tak obmierzłym kochanku trudno mówić o romansie wszech czasów. Ale jak widać jest to książka, która budzi emocje, napisana wspaniałym stylem i przedstawiająca subtelności na wielu płaszczyznach. Zatem polecam!

P.S.
To jeden z tytułów wpisanych na listę BBC! Tutaj link do listy, klik!

P.S.2
Wiedzieliście, że na potrzeby ekranizacji z 2007 roku sam Gabriel García Márquez poprosił Shakirę, żeby skomponowała dwa utwory do filmu? No to teraz wiecie!


6 komentarzy:

  1. No i namówiła. Najbardziej tym zakończeniem, którego nie kupujesz :)

    Swoją drogą uwielbiam Twoje... hm, może tutaj nie pasuje "negatywna recenzja", ale porównania :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam się! :D Im bardziej mnie zagrzeje książka, tym bardziej się pieklę w recenzji, to może dlatego! Ale przeczytaj ten tytuł koniecznie, bo już jestem ciekawa Twoich wrażeń i przemyśleń!

      Usuń
  2. Już od dawna noszę się z zamiarem poznania tej historii i wreszcie muszę zamiary przeistoczyć w czyny.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Redhead in Wonderland , Blogger