12:24:00

Miasto popiołów

Oj długą przerwę sobie zrobiłam od bloga. To jakiś dziwny rok dla mnie, ponieważ zazwyczaj w wakacje czytałam najwięcej książek, nadrabiałam wszystkie odkładane na później pozycje i nie podnosiłam wzroku znad kartek. A tu, o dziwo, w tym roku sprawy potoczyły się zupełnie inaczej. W wakacje była praca, wyjazdy, kontuzje, osobiste aferki i dramaty i tak jakoś czytanie książek zeszło na drugi plan. 

Dla niektórych wakacje się już skończyły, dla mnie jednak trwają nadal. Jeszcze dwa tygodnie. I staram się cieszyć nimi najlepiej jak umiem, ponieważ to prawdopodobnie moje ostatnie tak długie, studenckie wakacje. 

Na wrzesień jednak przyszło mi zakończyć te pozycje, które rozpoczęłam w przeciągu ostatnich tygodni lub wcześniej. A że uzbierało się tego troszkę, to postaram się systematycznie dodawać recenzje. 

Tytuł: Miasto popiołów
Autor: Cassandra Clare
Rok: 2008

Jest to drugi tom serii The Mortal Instruments - czyli Darów Anioła. Pierwszy tom - Miasto kości - przeczytałam dlatego, że spodobała mi się ekranizacja. Po drugi tom sięgnęłam, bo obawiam się, że kolejnych adaptacji filmowych możemy się już nie doczekać. Wytwórnia filmowa spodziewała się znacznie większych zysków, ale niestety się zawiodła. W Internecie krążą plotki: że film był źle rozreklamowany, nie ten target odbiorców, może lepiej zrobić serial? Ale póki co na plotkach się kończy. Żadna produkcja nie ruszyła.

Przy okazji jest to pierwsza książka, którą przeczytałam na czytniku! Gdyby nie wątpliwej jakości źródła, z których książkę dorwałam, podejrzewam, że format nie byłby tak poszatkowany. Ale mimo paru błędów i licznych literówek (jak w przypadku pierwszego tomu zresztą) przez tekst udało się przebrnąć. Próba sił i zaprzyjaźnienie się z czytnikiem wypadły rewelacyjnie i z dnia na dzień jestem coraz bardziej zadowolona z zakupu PocketBooka :)

O ile Miasto kości zafascynowało mnie w sesji zimowej, to teraz, w wakacje, Miasto popiołów już się trochę gorzej spisało. Mam wrażenie, że w okresie, w którym powinnam się skupić na wszystkim innym niż czytanie książek, nie zwracam najmniejszej uwagi na jakość pożeranej pozycji. Ale mimo to książkę nawet teraz, czytało mi się bardzo szybko. 

Jej dużym plusem jest to, że wszystko dzieje się jak w filmie. Akcja przeskakuje ze strony na stronę jak z kadru na kadr. Nie ma dłużyzn, nie ma monotonii. Jak ma się dziać, to się dzieje! Dużym minusem książki jest jednak to, że wszystko dzieje się jak w filmie... Tak, dostrzegam markotność swojej opinii, ale naprawdę brakuje mi jakiejś chwili wytchnienia, czasu na jakąś refleksję, bo bądź co bądź, bohaterowie mają sporo na głowie i dużo się w ich życiu zmienia. 

Może jestem zbyt wybredna, bo to literatura dla młodzieży/młodych dorosłych, ale za dużo w tekście uproszczeń. Nie mówię tu, że książka jest płytka jak cała Akademia wampirów którą Wam opisywałam tom po tomie. Język nie jest prostacki, a prezentowane pomysły nie są idiotyczne. Tylko.. Brakuje mi głębi, która jest ostatnio tak pomijana w literaturze (również tej kierowanej do dojrzalszych odbiorców).

Ale ogólnie fabuła dostaje dużego plusa. Fantastyka rządzi się swoimi prawami i kreatywność autorki bardzo wpisuje się w moje subiektywne gusta. Problem trójkąta miłosnego, którego nie znoszę, a ostatnio mam wrażenie, że wszystkie niespełnione autorki uważają to za kartę przetargową w wydawnictwach, jest rozwiązany tak zgrabnie, że aż mi się miło zrobiło jak czytałam ostatnie rozdziały. A to dopiero tom drugi!

Wszystko to oznacza zatem, że dorwę się do kolejnego tomu - Miasta szkła, prawdopodobnie w czasie sesji, kiedy to ocena książki wypadnie jeszcze korzystniej, kiedy będę miała na głowie zakuwanie do egzaminów. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Redhead in Wonderland , Blogger