Tytuł: Lux perpetua
Autor: Andrzej Sapkowski
Rok: 2006
Mam tak mieszane uczucia względem tej pozycji, że nie wiem od czego zacząć. W połowie książki pomyślałam, że jest to najnudniejszy tom. Trudno mi było przebrnąć przez pierwszą połowę. Ale doszłam do wniosku, że z każdym tomem tak miałam.
W połowie również byłam zła, że Reynevan jest imbecylem, donosi wszystko wszystkim, bo ratuje Juttę. Nie myśli, a daje się prowadzić wszystkim za nos. Omamiony obietnicami, kto to mu nie pomoże lub groźbami, kto to czego jego ukochanej nie zrobi, najpierw miotał się od szpicla do szpicla, od hetmanów do książąt. I szlag mnie trafiał.
Ale jak już zaczęłam się zbliżać do końca... Jak już dotarłam do największej niespodzianki w książce, to przestałam się złościć na Rejnevana. Zaczęłam się złościć na Sapkowskiego. Bo jednej śmierci się spodziewałam. To musiało nastąpić. Ale innej śmierci sobie nawet nie wyobrażałam. Opis wstrząsnął mną strasznie. I kumulacja emocji w przedziale zaledwie 30 stron doprowadziła mnie do płaczu. Do spazmów. I całe szczęście, że musiałam pędzić na zajęcia, że musiałam wrócić do rzeczywistości i ochłonąć, bo ryczałabym do tej pory...
Końcówka i satysfakcjonująca i pozostawiająca pewnie pytania. Mieszanina uczuć.
Jednego jestem pewna... że nie wiem co dalej ze sobą zrobić teraz, jak już wszystkie trzy tomy przeczytałam. Ale dziękuję mojemu Wikingowi, że wmusił ze mnie te książki. Naprawdę było warto. Mimo emocjonalnej traumy.
Polecam teraz zabrać się za Piekarę :)
OdpowiedzUsuńPożyczyć? ;)
a co masz?
Usuń"Ja inkwizytor. Bicz Boży"
UsuńTrylogia jest bardzo dobra. A postać głównego bohatera świetnie stworzona. Rozumiem, że Sapkowski czyli Wiedźmin przeczytany? Ciekawy jest również Artur Baniewicz Sprośny kapeć Kopciuszka:) i cykl o Czarokrążcy.
OdpowiedzUsuńWłaśnie.. nie! Wiedźmin porzucony gdzieś w połowie. Aż wstyd się przyznać. Chociaż korci mnie, żeby do niego pewnego dnia wrócić. Ale pewnie szybciej zajrzę do tych polecanych książek. Bo to coś nowego. Dziękuję! :)
Usuń