Niczego się po tym tytule nie spodziewałam. Książka mignęła mi kilka razy na Instagramie, widziałam ją też w bibliotece, ale raczej przeszłam koło niej obojętnie. Tylko, że jak drugi raz ja zobaczyłam, to jednak się skusiłam. I chyba dobrze.
Tytuł: Strużki
Autor: Maria Halber
Rok: 2023
Wydawnictw: Cyranka
ISBN: 978-83-67121-39-2
Małe miasteczko, katolicka szkoła, dwie przyjaciółki, które razem dorastają, imprezują, snują marzenia o dorosłym życiu. Opis zdarzeń i technologii pozwala przenieść się do anonimowej miejscowości, do własnego okresu dojrzewania, kupowanego pokątnie alkoholu, szwendania się po laskach i parkach, próbowania pierwszych papierosów.
Ale to przede wszystkim opowieść o odnajdywaniu siebie – w życiu, w rodzinie, w toksycznej relacji. Bo przecież każda kiedyś była tą brzydszą, gorszą, mniej przebojową, grubszą przyjaciółką. Znajdźcie mi dziewczynę, która powie, że to obce doświadczenie. (Ada, cytuję Cię!)
Główna bohaterka właśnie z tym się zmaga, z relacją, w której nie czuje się dobrze, ale trwa w uwielbieniu dla tej drugiej. Gorzej, dziewczyna nawet nie czuje się dobrze we własnej skórze i próba odnalezienia własnej tożsamości okazuje się wyzwaniem, gdy jak ćma krąży wokół przyjaciółki, która radzi sobie bez niej. Bo gdy pojawiają się pierwsze miłości, nowe towarzystwo, inne atrakcje, główną bohaterkę odstawia się w kąt. Ale nie wszystko jest takie kolorowe, nie każda popularna dziewczyna ze szkoły radzi sobie po latach jako dorosła kobieta.
Książka bardzo uwiera. Czyta ją się z jakimś niepokojem, wzbudza emocje, z którymi jest nam niewygodnie. Sama zostałam zmuszona do refleksji, jaką przyjaciółką byłam jako nastolatka, czy z empatią buduję relacje w dorosłym życiu.
Tytuł możecie przeczytać w jeden weekend, ale musicie być gotowi na tekst, który nie będzie miły i przyjemny.
Odbieram Cyrankę jako wydawnictwo, które wydaje dobre, niekoniecznie bardzo znane książki. Ta wydaje się ciekawa, choć czuję wewnętrzny sprzeciw, jeśli chodzi o czytanie czegoś, co może mnie wprawić w dyskomfort. Ha, a na stosiku z biblioteki mam "Czarne skrzydła", które wypożyczyłam z pełną premedytacją...
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że byłam dobrą przyjaciółką jako nastolatka, ale może mi się tak tylko wydawać. Z paroma dziewczynami relacja była ewidentnie przechodzonym, wręcz wymęczonym związkiem, który z ulgą skończył się wraz z liceum. Ludziom przestaje być ze sobą po drodze :/
Sięganie po książki, który wyciągają nas ze strefy komfortu jest wartościowe, ale na pewno trzeba być gotowym na takie doświadczenie. Ja chyba nie do końca byłam przygotowana na to, co oferuje lektura. Ale jak Cię znam, to w końcu przeczytasz i taką książkę, wobec której się buntujesz :D
UsuńTę książkę mam już od dawna na swojej liście czytelniczej, jednak mam poczucie, że muszę mieć do niej odpowiednie nastawienie. A, że aktualnie wolę nieco lżejsze książki, to obawiam się, że jak na razie ta publikacja jeszcze trochę poczeka na przeczytanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Natalia
Tak, zdecydowanie potrzebny jest tutaj odpowiedni nastrój. Ja na nic się nie nastawiałam i chyba dlatego tak mi nieswojo po lekturze. Trzymam kciuki, żeby nadszedł na nią odpowiedni czas! :)
UsuńDzięki - mam nadzieję, że mój czas na tę książkę w końcu nadejdzie.
UsuńNatalia
życie nie jest łatwe - i choć książka pewnie dobra, to ja obecnie poszukuję radości
OdpowiedzUsuńżyczę Ci, żebyś tę radość znalazła!
Usuń