15:08:00

Ślicznotka doktora Josefa

Kolejna książka autorki, która dostała Nagrodę Literacką Gdynia. Czytałam Krótką wymianę ognia – tu recenzja. Czytałam Tkanki miękkie – tu recenzja. Spodziewałam się dobrej literatury, ale to kolejna pozycja pisana na to samo kopyto, więc duże rozczarowanie. Zacznijmy od początku:

Tytuł: Ślicznotka doktora Josefa
Autor: Zyta Rudzka

Rok: 2021
Wydawnictwo: W.A.B.
ISBN: 978-83-280-910-23

Według opisu wydawcy miała to być „bezkompromisowa opowieść o starości dzieci Holokaustu”. Główna bohaterka, Czechna, mówi o sobie, że była Miss Auschwitz, bo jej nietypowa uroda miała przyciągać uwagę oprawców, którzy wykorzystywali jej ciało do makabrycznych eksperymentów. W przesadny i próżny sposób dba o swój wygląd i patrzy z góry na innych pensjonariuszy domu opieki, w którym przebywa.

Wszyscy bohaterowie powieści mają wprowadzać różne traumy – wojenne, porzucenie przez rodzinę, nieudane małżeństwa, zaburzenia. Ale to nie stanowi głównego wątku opowieści.

Rudzka ma fetysz starości. Skupia się na naturalistycznych opisach, które w połowie książki robią się po prostu obrzydliwe i trudne do zniesienia. To nie traumy obozowe, ale proces starzenia jest opisywany z pasją godną nazistowskich oprawców, którzy z fascynacją przyglądają się owrzodzeniom, gnijącym dziąsłom, zawodzącym zwieraczom, galopującej demencji i psychicznemu zagubieniu. Tęsknota za gorzką przeszłością, walka o czas antenowy w świetlicy, wypieranie się wadliwości własnego ciała i wiecznie dominujące przekonanie o wyższości to istota życia pensjonariuszy.

Jest nam ich żal, ale nie będziemy się z nimi utożsamiać. Opowieść prowadzi donikąd, jest zapętlona jak wspomnienia bohaterów, dostajemy pigułkę trudną do przełknięcia – może nie dlatego, że sami już obawiamy się takiej starości, ale dlatego, że mamy bliskich, którzy takiej starości doświadczają. I właśnie z osobistych przyczyn książka nie wzbudziła we mnie pozytywnych emocji. Z obiektywnych przyczyn to aż nazbyt naturalistyczne studium rozkładu ludzkiego ciała i psychiki, które nie ma żadnej konkluzji.


4 komentarze:

  1. Nie twierdzę, że są rzeczy, nad którymi nie ma sensu się pochylać czy je analizować, ale czy ja chcę o tym czytać? Tym razem zdecydowanie nic mnie do tytułu nie przyciąga. Wręcz przeciwnie :/ Nie tylko dlatego, że również mam osobiste doświadczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy temat warto poruszyć, ale trzeba się też zastanowić, w jaki sposób ma się zamiar to zrobić. Dlatego nie polecam, lepiej sięgnąć po coś przyjemniejszego w odbiorze.

      Usuń
  2. Myślę podobnie jak przedmówczyni - na pewno są tematy warte poruszania, ale ja niekoniecznie chcę o nich czytać... Ale dzięki za te opinię, już wiem, że to książka do pominięcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja dziękuję, że zajrzałaś i tak przeczytać recenzję! <3

      Usuń

Copyright © 2016 Redhead in Wonderland , Blogger