11:45:00

Modopolis

Większość kobiet uwielbia kupować ubrania, śledzić nowe trendy i po prostu czuć się modnie. Niewiele z nas jednak zastanawia się podczas zakupów nad całym przemysłem odzieżowym, a nawet te, które robią zakupy świadomie, pewnie nie znają wszystkich tajników współczesnej mody. 

Z pomocą może zatem przyjść ta książka:

Tytuł: Modopolis. Dlaczego to, co nosimy, ma znaczenie
Tytuł oryginału: Fashionopolis: The Price of Fashion — and the Future of Clothes

Autor: Dana Thomas
Tłumacz: Hanna Pasierska

Rok: 2019/2021
Wydawnictwo: Literackie
ISBN: 978-83-08-07408-4

Wszyscy wiemy, że ubraniami możemy wyrazić siebie. To jak ubierzemy się na egzamin, rozmowę kwalifikacyjną, a nawet imieniny cioci, którą chcemy w końcu doprowadzić do zawału, może zadecydować o naszych dalszych losach. (Osobiście nie znoszę, gdy na egzamin studenci przychodzą w wymiętych koszulkach i jeansach, lekceważąc powagę uczelni, ale biję brawo, gdy widzę na ulicy kobietę, która z oszałamiającą pewnością siebie porusza się w krwistoczerwonej sukience). 

Coraz częściej jednak myśląc o naszym fashion statement wybieramy marki, które nie czerpią z wyzysku azjatyckich dzieci lub takie, które oferują materiały z recyklingu. Sama przez ostatni rok z dumą zauważyłam, że kupiłam zdecydowanie mniej ubrań niż w roku poprzednim i bardziej świadomie podchodzę do materiałów. 

Książka ma na celu zapoznanie czytelnika z przemysłem modowym od podszewki i rzeczywiście dowiemy się o okropnych zaniedbaniach w szwalniach, nieprzestrzeganiu przepisów BHP, tonach śmieci, zużyciu wody i recyklingu. Zrozumiemy na czym polega sukces Zary, dlaczego słynna scena z Diabeł ubiera się u Prady z niebieskim sweterkiem odzwierciedla hierarchię branży i dlaczego powinniśmy bardziej świadomie nosić nasze ubrania. 

Ale odniosłam wrażenie, że autorka nie kieruje swoich słów do przeciętnego człowieka, który ubiera się w tak zwanych sieciówkach, tylko do nieprzyzwoicie bogatych, rozpieszczonych paniuś, którym trzeba jak krowie na rowie wyłożyć, że kupowanie 30 sukienek w tygodniu może na dłuższą metę zaszkodzić środowisku. 

W oczach autorki Stella McCartney urosła do miana bożyszcza, które jako jedyne i pierwsze i najlepiej myśli o zrównoważonym rozwoju, a projektanci haute couture mają najgorzej na świecie, bo wszyscy z nich ściągają projekty. Natomiast niszowe przedsiębiorstwa, których zyski sięgają kilku (a nie kilkudziesięciu) milionów dolarów rocznie to męczennicy branży, którzy sami niosą krzyż oświecenia na plecach. No czyli skromnie, ale godnie. Jezu...

Przez taki wydźwięk niestety z trudem przebijałam się przez kolejne rozdziały, z których z czasem przestały przebijać się informacje dotyczące naturalnej bawełny i zaawansowanych technologii, a pozostały tylko szczegółowe opisy fryzur osób, z którymi autorka rozmawiała. 

Tutaj zatem sami musicie zdecydować, czy chcecie po tę książkę sięgnąć, bo może nie będą Was drażnić takie rzeczy, a z chęcią dowiecie się nieco więcej o tym wielkim przemyśle.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.

14 komentarzy:

  1. Ja raczej nie sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałabym być nieprzyzwoicie bogatą paniusią ;) Kupiłabym sobie buty ze skórki jabłka, robione gdzieś w Polsce przez parę wegusów. I torebkę Stelli. I masę innych rzeczy, żeby nosić je aż do zajechania, nie kupować już nic przez kolejne lata. Albo dekady ;)

    Wydaje mi się, że całkiem sporo wiem na temat może nie tyle mody, co nieetycznego postępowania koncernów. Nie ciągnie mnie zatem do tej książki. Chociaż gdyby sama wpadła mi w łapki, to jej nie wyrzucę, tylko przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też! Życzę sobie tego! :D I Tobie też! Mogłybyśmy wtedy mieć wszystko eko i tylko martwić się, o ślad węglowy naszych prywatnych samolotów :D

      Ale nie wszyscy rodzą się miliarderami i chyba autorka trochę o tym zapomniała. Chociaż zawsze warto dowiedzieć się rzeczy, o których nie mówi się w kampaniach reklamowych.

      Usuń
  3. Szkoda, że jednak to nie do końca książka, na jaką się zapowiadała. O ile początek Twojej opinii spowodował, że poczułam zainteresowanie, o tyle pod koniec czytania jestem pewna, że nie sięgnę po tę pozycję ;). Sama bardzo powoli wprowadzam w życie różne ekologiczne nawyki, ale w kwestii ciuchów akurat nie mam problemu - kupuję nowe jak mi się stare totalnie zużyją (porwą, zniszczą). Więc chyba tragedii nie ma, chociaż powinnam zacząć świadomie wybierać marki i materiały, to wtedy ubrania starczyłyby mi na jeszcze dłużej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo właśnie początek wydaje się bardzo zachęcający, ale trudno współczuć milionerom milionowych zarobków. W sumie z kim nie rozmawiam, to okazuje się, że coraz więcej osób podchodzi świadomie do takich zakupów, co chyba jest dobrym znakiem na przyszłość :D

      Usuń
  4. Trochę szkoda, bo temat ciekawy. Nie jestem modnisią, ale ciemna strona branży odzieżowej to interesujący, ważny wątek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Temat ciekawy, bo przecież każdy nosi ubrania! :D

      Usuń
  5. Mnie z pewnością takie podejście by drażniło, dzięki za ostrzeżenie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Interesujący tytuł i ważna kwestia w codziennym życiu.

    Pozdrawiam Zakładka do Przyszłości

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytam zazwyczaj podobnych książek, ale nad tą się pochylę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To koniecznie daj znać później, jak wrażenia!

      Usuń

Copyright © 2016 Redhead in Wonderland , Blogger