Pierwsze starcie ze znanym (i do tego polskim) autorem zawsze wiąże się u mnie z dużą dozą rezerwy. Nie od dziś wiadomo, że to, co się u nas dobrze sprzedaje, często nie jest jakąś wybitną ucztą literacką. Ale jeśli już po 30 stronach zanoszę się śmiechem i nie mogę oderwać się od książki, to chyba źle nie wyszło!
Tytuł: Kwestia ceny
Autor: Zygmunt Miłoszewski
Rok: 2020
Wydawnictwo: W.A.B.
ISBN: egzemplarz recenzencki
Opowieść zaczyna się w 1905 r., gdy przez Morze Czarne transportowany jest niezwykle cenny artefakt. Opiekę nad nim sprawuje Polak zesłany w głąb Syberii za zryw narodowowyzwoleńczy. Poświęcając sympatię autochtonicznego plemienia, a nawet miłość, głęboko wierzy, że jego powrót przyczyni się do przywrócenia Polski na mapę.
Czekają na niego osoby, które choć wyrażają przekonania równie patriotyczne, podchodzą do życia bardziej pragmatycznie i planują wykorzystać artefakt i wiedzę powstańca do osiągnięcia zdecydowanie bardziej materialnych zysków.
I nagle przeskakujemy do czasów współczesnych, gdzie pewien naukowiec próbuje namówić historyczkę sztuki do wyprawy na Sachalin, miejsce pochodzenia tajemniczego artefaktu. Nie o sam artefakt chodzi, lecz o przywrócenie dobrego imienia zapomnianego naukowca, a także zachowanie resztek tamtejszej kultury. Rdzenni mieszkańcy wyspy, którzy przyjęli polskiego wygnańca jak swojego, mieli swoje zwyczaje i rytuały, modlitwy, język i tajemnice. A przede wszystkim... żyli niespodziewanie długo.
Tak jak autor przyznaje, że samo pisanie było dla niego niezwykłą przygodą, bo pisał tę książkę w podróży, w kilku miejscach na świecie, to lektura sprawia nam niesamowitą przyjemność. Akcja jest wartka, tajemnica goni tajemnicę i czujemy się nie tylko, jakbyśmy oglądali porządny film sensacyjny, ale wręcz jakbyśmy brali udział w całej wyprawie!
Już po kilkudziesięciu stronach zdajemy sobie sprawę, że nic nie jest do końca powiedziane wprost i każdy bohater ma jakąś swoją tajemnicę. Główna bohaterka — Zofia Lorentz — nie jest takim niewinnym historykiem sztuki (Ah! Przepraszam! Historyczką — książka prezentuje zaciętą walkę o feminatywy, ku mojej zgrozie), jej mąż traci pamięć, a naukowiec, który prosi ją o współpracę, jest tak enigmatyczny w swoim postępowaniu, że przez większą część książki nie mogłam go rozgryźć! Do tego dochodzi tajemniczy statek widmo, pandemia, dylematy moralne, życie (prawie) wieczne i... tytułowa kwestia ceny!
Książkę czytałam z zapartym tchem, napisana jest językiem lekkim, ale nie prostackim. Wiele odniesień do polskiej sytuacji politycznej i kulturowej wybrzmiewa często, ale wydaje się to dobrym osadzeniem we współczesnych realiach. Do tego widać, że autor zrobił dokładne rozeznanie jeśli chodzi o terminy związane z żeglugą.
Jednym słowem, jest to świetna lektura wakacyjna — lekka, trzymająca w napięciu, sensacyjna. I wprawdzie bardziej podobała mi się pierwsza połowa, to z czystym sumieniem mogę powiedzieć: polecam!
Ah, a nawiązanie do opowiadania Sapkowskiego niezamierzone.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu W.A.B.
Mam tę książkę i pewnie kiedyś przeczytam, ale nie jest to mój priorytet czytelniczy. 😊
OdpowiedzUsuńNa wakacje może okazać się idealnym wyborem - nie ma co zwlekać ;)
UsuńO książce do tej pory wypowiadają się w samych superlatywach! Nic bardziej nie zachęca. Dlatego też mam książkę w planach, nieco dalekich, ale jednak dalej planach. Szczególnie że wciąga i intryguje. :)
OdpowiedzUsuńCzasem boję się sięgać po takie książki, bo właśnie czytam coś zupełnie innego, książkę, którą od kilku miesięcy wszyscy się zachwycali... i jest nudna jak flaki z olejem i ani jeden wątek mnie nie zainteresował (recenzja będzie wkrótce!). Ale tutaj naprawdę jest dobrze! Więc polecam! :)
UsuńJeszcze nie znam tego autora, jakoś podchodzę do niego jak pies do jeża XD.
OdpowiedzUsuńAle muszę przyznać, że "Kwestia ceny" mnie zainteresowała po Twojej recenzji. Może dlatego, że piszesz, że to lekka wakacyjna lektura, czyli coś, czego potrzebuję ostatnio ;)
Bardzo polecam w takim razie - jest lekko i przyjemnie. Ale widzę, że nie tylko ja mam problem z polskimi autorami :D
UsuńCzytałam tylko jego "Domofon" i mam na półce "Jak zawsze". Wiem, że poznam kolejne książki :) Tę też, tylko nie wiem kiedy. Ale poznam na pewno, bo poczułam od razu wielki "flow" z autorem :D
OdpowiedzUsuńO! No proszę! A to moja pierwsza przygoda z tym autorem. Ale też dobrze mi się czytało, więc prędzej czy później sięgnę po te tytułu, o których mówisz! ^_^
UsuńPrzeczytałam i bardzo miło spędziłam czas w kontakcie z tą lekturą, ale zauważam, że autor baaardzo lubi prozę Dana Browna i mniej lub bardziej świadomie przenosi ją na swoją powieść. ????
OdpowiedzUsuńTak, dopiero po czasie zdałam sobie z tego sprawę! Wygląda na to, że nie jest to książka aż tak oryginalna jak na początku się wydawało :/
Usuń