Na pewno fani gatunku już słyszeli o tym, że ma powstać nowy film na podstawie Diuny. Umówmy się, że ekranizacja Davida Lyncha z 1984 roku pozostawia wiele do życzenia (chociaż nawet Sting tam zagrał). Gdy tylko zobaczyłam nową obsadę, od razu zdałam sobie sprawę, że będzie głośno o tym filmie i koniecznie trzeba będzie się na niego wybrać do kin. Nie dość, że sama już jestem zaintrygowana nową produkcją, to jeszcze mój Mateusz jest fanem samej książki. A że tytuł jest wpisany na listę 100 tytułów BBC, to motywacja tylko rosła!
Tytuł: Diuna
Tytuł oryginalny: Diune
Autor: Frank Herbert
Tłumacz: Marek Marszał
Rok: 1965/2011
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
ISBN: 978-83-7818-023-4
Arrakis, pustynna planeta zwana Diuną, jest jedynym we wszechświecie źródłem melanżu — silnie uzależniającej przyprawy o zróżnicowanych właściwościach (w tym przedłużających życie). Jasne zatem jest, że kto ma we władaniu planetę, zyskuje najsilniejszą pozycję wśród możnowładców. Do tej pory planetą zarządzał ród Harkonnenów, ale z rozkazu Imperatora musi ją opuścić.
Jasne staje się, że nie będą zadowoleni z utraty pozycji i niewyobrażalnego źródła dochodu. Ich miejsce zajmuje ród Atrydów. Konflikt tym bardziej się pogłębia, że dwa wspomniane rody są zaciekłymi wrogami.
Leto Atryda jest człowiekiem walecznym i sprawiedliwym, chociaż nie bez skazy. Z największym poświęceniem i gotowością przejmuje we władanie Diunę, chociaż doskonale zdaje sobie sprawę, że jest to propozycja nie do odrzucenia i niewiele ma wspólnego z nobilitacją i poprawą kondycji finansowej. Jest czujny, spodziewa się ataku Harkonnenów, którzy już wkrótce będą chcieli odzyskać planetę. Podejrzewa również, że w całym przedsięwzięciu maczał palce sam Imperator.
Nie spodziewa się jednak zdrady od osoby zaufanej, nieskalanej, której wykształcenie i przeszłość od początku eliminowały ją z kręgu podejrzanych.
W nieuniknionym ataku o nieprzewidywalnej skali oddziały Atrydów padają jeden za drugim. Jednak młodemu Paulowi Atrydzie, synowi Leto, udaje się wydostać z atakowanej twierdzy. Wyrusza z matką w głąb pustyni, która kryje więcej niebezpieczeństw i niewiadomych niż można przypuszczać.
Brak wody, obecność wielkich, przerażających czerwi i pustynnego ludu to tylko garstka zagrożeń, gdy dowiadujemy się o nowych zdolnościach Paula, starych przepowiedniach oraz planach i intrygach zakonu Bene Gesserit, których realizacja rozpoczęła się wiele pokoleń wcześniej.
Paul musi poznać prawdę o sobie, ale przede wszystkim zjednać sobie rdzennych mieszkańców Arrakis i zemścić się na Imperatorze za zdradę.
Książka napisana jest z niewiarygodnym rozmachem — mamy tu do czynienia ze światem rozbudowanym do tego stopnia, że znajdziemy w nim osobną religię, język, a nawet fragmenty innych tekstów, ściśle osadzonych w całym uniwersum.
Herbert czerpie z wielu znanych nam religii, tworząc swojego rodzaju zlepek wierzeń i zasad, wyjaśniając genezę powstania (wymyślonych przez siebie) tekstów i źródeł. Jeśli chodzi o języki ludów plemiennych, całkiem zrozumiałe jest, że ściśle wzoruje się na językach arabskich, posługując się terminami, których znaczenie służy fabule i opisom.
Futuryzm przemieszany jest z mitologizacją niektórych wydarzeń. Cała akcja dzieje się bowiem ponad 10 000 lat po Dżihadzie Butleriańskim — wieloletniej wojnie ludzi z myślącymi maszynami. Niektóre (wydawałoby się na pierwszy rzut oka) prymitywne zachowania i metody mają więc swoje uzasadnienie w świecie, w którym wprawdzie odbywają się podróże śród-galaktyczne, ale zakazane jest użycie wszelkiej zaawansowanej technologii ze sztuczną inteligencją.
Zadziwia również ekologiczny wydźwięk opowieści wydanej w 1965 r.! A pomyśleć, że wtedy ludzie nie martwili się takimi zagrożeniami jak brak wody i efekt cieplarniany. To wręcz złowrogi współcześnie wydźwięk, ale Herbert odnosi się do ekologów z szacunkiem już od pierwszych stron swojej powieści.
Bez wątpienia świat Diuny jest niezwykły, dawno nie spotkałam się z tak dogłębnie opracowanym uniwersum i jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów fantastyki naukowej. Mimo że książka jest długa, czyta się ją szybko.
Wszystkie postacie jednak są bardzo racjonalne, brakuje im emocji i spontaniczności i niestety nie umiałam się zżyć lub choćby odrobinę utożsamiać z żadną z nich. Znów miałam wrażenie, że autor wybierając dominującą cechę charakteru dla danego bohatera, stwierdza, że nie warto skupiać się na wielowymiarowości i głębi, chociaż momentami rzeczywiście takie próby podejmuje.
Tempo akcji jest zróżnicowane, polityczne intrygi są świetne, ale bardzo dziwiło mnie, że postać, która wydawała mi się istotna dla fabuły nagle schodzi na dalszy plan lub po prostu zostaje uśmiercona. Gdy uznawałam, że niektóre dialogi do czegoś prowadzą, to okazywało się, że spodziewałam się po nich więcej niż de facto ze sobą niosły.
Również wydarzenia dość kluczowe dla fabuły zostawały pominięte. Dowiadujemy się o nich z wypowiedzi innych osób, a nie z samych opisów, co trochę mnie frustrowało, bo właśnie te pominięte sceny miały niewiarygodny (według mnie oczywiście) potencjał.
I przyznaję, że cały mistycyzm i filozofia działań po prostu mnie przytłoczył. Ze wszystkimi przepowiedniami, zakonami, intrygami i podniosłymi wyzwaniami nie wiązały się żadne prawdziwe uczucia, co sprowadza mnie znów do tego, że bohaterowie wyzuci są z emocji, kierują się tylko cichą kalkulacją i opanowaniem.
Nie zmienia to jednak faktu, że bardzo cieszę się, że zapoznałam się z książką jeszcze przed premierą filmu! Na pewno w grudniu będę lepiej rozumiała oglądaną historię, a kto wie, może lubiani aktorzy tchną więcej życia w bohaterów literackich niż sam autor i zachęci mnie to do czytania kolejnych tomów!
Lektury tej książki raczej nie mam w planach. 😊
OdpowiedzUsuńTo ze względu na gatunek?
UsuńSłyszałam o tej nowej adaptacji, ale nie znam jeszcze książki i w sumie zastanawiam się, czy ją poznać, bo niekoniecznie wpasowuje się w moje klimaty czytelnicze... Z drugiej jednak strony, to w pewnym sensie klasyka literatury, więc warto ją znać... No cóż, jeszcze się zastanowię ;)
OdpowiedzUsuńJa też raczej z science fiction nie mam po drodze, ale właśnie próbując nowych rzeczy możemy dać się zaskoczyć ^_^ a że klasyka, to wiesz, zawsze na plus wyjdzie czytanie takich pozycji ;) więc zachęcam!
UsuńOd jakiś 5 lat ciągle ten tytuł mnie kusi i zawsze coś sprawiało, że albo z koszyka wyciągałam, albo twierdziłam, że może mi się nie podobać. Jednak po przeczytaniu Twojej recenzji znowu poczułam to coś i jeśli znajdę w bibliotece tę pozycję to przeczytam. Jeśli mi się spodoba to kupię sobie cały cykl, bo wiem, że tam chyba z 6 części jest prawda?
OdpowiedzUsuńTak, główny cykl Herberta składa się z 6 tomów, ale są jeszcze prequele, których współautorem jest syn Herberta - ile ich jest już nie wiem. Ale myślę, że na początek warto sięgnąć po 1 tom, nigdy nie wiadomo czy przypadnie Ci do gustu :)
UsuńKsiążka wydaje się być ciekawa, ale zbytnio nie jestem do niej w 100% przekonana :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czasem nie ma się co zmuszać. Dziękuję za odwiedziny!
UsuńDosłownie w niedzielę ją skończyłam. Zgadzam się, że większość bohaterów nie wyraża praktycznie żadnych emocji. Szkoda, że niektóre wydarzenia zostały pominięte, ale w tej książce z jakiego powodu to działa. Pomimo recjonalności bohaterów, scena zdrady ma mocny emocjonalny wydźwięk. Zamierzasz czytać kolejne tomy?
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Działa, ale po prostu we mnie budziło to poczucie frustracji. Może dlatego, że chciałam więcej - a to może jednak bardzo dobrze świadczy o książce :D Myślę, że chwilę odpocznę od autora, ale nie wykluczam, że sięgnę po 2 tom, bo to podobno bezpośrednia kontynuacja!
UsuńNie czytałam jeszcze, ale od dawna się przymierzam i w końcu muszę nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńZachęcam, zachęcam, bo jeśli wybierasz się do kina, a opowieści nie znasz, to warto sobie wszystko wcześniej poukładać! ;)
UsuńTeraz muszę przeczytać i ja :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Coraz więcej osób sięga teraz po tę pozycję! Dzięki ekranizacji książka przeżywa kolejną młodość ^_^
UsuńNie czytałam ani nie oglądałam poprzedniej produkcji, jednak zdecydowanie mam w planach nadrobienie zaległości przed nową ekranizacją. Nie ma jednak pojęcia, kiedy znajdę na nie czas, szczególnie że od czerwca ponoć mamy wrócić na uczelnię :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Biblioteka Feniksa
Kurczę! To która uczelnia taka odważna? Nawet jeśli sesja będzie w normalnym terminie, to po wszystkim polecam Diunę na odreagowanie, na czas wakacyjny :D Film trafi do kin dopiero zimą, więc będziesz miała mnóstwo czasu na czytanie jeszcze!
UsuńNa pewno kiedyś przeczytam, bo tyle o niej słyszałam, a nie miałam w rękach. Jestem bardzo ciekawa, czy mi się spodoba, czy tylko ją docenię, ale się nie polubimy. Oglądałam ten stary film, ale albo nieuważnie, albo zwyczajnie go nie zrozumiałam. Pamiętam tylko oczy bohaterów ;)
OdpowiedzUsuńChciałabym też kiedyś... poczuć perfumy o tej nazwie :) W niektórych recenzjach pojawiały się nawiązania do pustyni czy nawet do tego filmu. Strasznie chciałabym poznać ten zapach.
O kurcze! O perfumach nie miałam pojęcia i aż musiałam pogooglować! Tak, pustynny zapach na pewno będzie czymś zupełnie innym od standardowych kompozycji. Teraz i ja jestem zaciekawiona!
UsuńFascynują mnie już same recenzje, takie niejednoznaczne :) Wychodzi, że to zapach, który odrzuca albo uzależnia. Jeżeli chodzi o perfumy, jestem mało kontrowersyjna - lubię ładne, np. ponoć niesamowicie proste i banalne kryształy od Versace (różowy i czarny) :) Żadne nisze, trudne i wymagające dla koneserów. Ale ta kontrowersyjna Dune niezmiernie mnie ciekawi. Kiedyś w końcu zaopatrzę się w próbkę :)
UsuńJak tylko zacznę wychodzić z domu normalnie, to popędzę do jakiegoś sklepu i poszukam na półce! Ja z zapachami mam tak, że muszę się od razu w jakimś zakochać, inaczej będzie mnie drażnił. Zobaczymy jak będzie w tym przypadku :D
UsuńJak już poznasz, podziel się koniecznie opinią :)
UsuńMasz jak w banku! ^_^
UsuńKiedyś kiedyś będąc chyba w podstawówce wypożyczyłam dla okładki - książki nie przeczytałam :P
OdpowiedzUsuńDla okładki! A to ciekawe! Bo jak ja patrzyłam na okładki na naszym rynku, to raczej nie byłam zaciekawiona. Natomiast jakie ładne wydania są po angielsku!
UsuńOkładka wydała mi sie ciekawa i tyle ;)
UsuńOk! Czasem tyle wystarczy :D
UsuńNo tak :) No i tytuł ciekawy :)
UsuńKocham Diunę i już nie mogę się doczekać ekranizacji. Ze zdjęć zapowiada się wyśmienicie, i nawet mi ten nieszczęsny Liet jako kobieta nie przeszkadza... :)
OdpowiedzUsuńTeż się dziwiłam jak czytałam książkę i później patrzyłam na obsadę. Musieli dodać szczyptę poprawności politycznej :D Ale do kina pójdę bez dwóch zdań!
UsuńTo ja jestem totalnie lata świetlne w tyle - lektura jeszcze przede mną! Powiem szczerze - naprawdę już nie mogę się doczekać tej lektury! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńTo teraz szybko, szybko, żeby jeszcze przed filmem zdążyć! Będziesz mogła porównywać książkę z adaptacją! ^_^
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńDiunę przeczytałem tylko jeden raz - wszystkie części według chronologii od 1 do ostatniej. Nigdy już do niej nie wrócę, bo jest to za dobre co pozostawiła mi w pamięci. Tak samo jak saga Roboty Asimova - równie genialne, równie głębokie i równie nieskończenie fantastyczne.
OdpowiedzUsuńO, widzisz, a ja od przeczytania pierwszego tomu nie sięgnęłam po kolejne. Ciekawe czy kiedyś jeszcze się skuszę na kontynuację.
Usuń