18:43:00

Bezpieczna przystań

Po poprzedniej książce, która była literaturą przez duże L, sięgnęłam po coś lżejszego. Książka była wypożyczona dla innego członka rodziny, pomyślałam: „O.K., dam jej szansę”. No i nie do końca było warto. 

Tytuł: Bezpieczna przystań
Tytuł oryginału: Safe Haven

Autor: Nicholas Sparks
Tłumacz: Ewa Wojtczak

Rok: 2010/2011
Wydawnictwo: Albatros 
ISBN: 978-83-7659-362-3

Nicholasa Sparksa zna pewnie każdy. Jeśli nawet nie czytaliście jego książek, to na pewno widzieliście lub słyszeliście o którejś ich ekranizacji. Tak jak King jest najczęściej ekranizowanym pisarzem w gatunku powieści grozy, tak Sparks niewątpliwie ma tak samo zaszczytne miejsce jeśli chodzi o powieść obyczajową z dramatycznym romansem na pierwszym planie. 

Dawno dawno, w zamierzchłych czasach ogromnym sentymentem traktowałam film Pamietnik, który oczywiście jest ekranizacją książki Sparksa. Dopiero po jakimś czasie sięgnęłam po oryginał i pamiętam, że byłam nim niesamowicie zawiedziona. Chociaż to zdanie brzmi nieprawdopodobnie, to film był lepszy niż książka. 

Gdy odczuwam nagły spadek romantyzmu we krwi, oglądam ekranizacje Sparksa (nie wszystkie, oczywiście wolę te ze szczęśliwym zakończeniem), ale wśród nich znajduje się właśnie Bezpieczna przystań. Sięgnęłam po książkę, stawiając na pewnik. Będzie to lektura, która poprawi mi humor po doskonałych, ale dość bolesnych w odbiorze Miedziakach (link do recenzji: klik!). 

Małe nadmorskie miasteczko w Stanach Zjednoczonych, w którym wszyscy się znają. Mieszkańcy z otwartymi ramionami przyjmują tajemniczą młodą kobietę, która szuka domu i zatrudnienia. Katie szybko znajduje pracę w lokalnej restauracji i zaprzyjaźnia się z Alexem, właścicielem małego lokalnego sklepiku oraz nową sąsiadką.

Katie swoje już w życiu przeszła. Ucieka przed mężem, który znęcał się nad nią fizycznie i psychicznie. Jest dziewczyną o mrocznej przeszłości, ale ma wielkie serce, jest pracowita i sympatyczna. Mimo siły i sprytu, którymi wykazała się podczas ucieczki od zwyrodniałego partnera, jest jednak przede wszystkim krucha i potrzebuje opieki.

Alex jest wdowcem. Ma dwójkę małych dzieci i jest byłym wojskowym. Jest szlachetny, honorowy, silny, łagodny, inteligentny, wysportowany, szczodry, zabawny, przystojny (wstaw dowolną cechę charakteru księcia na białym koniu).

Widzicie już do czego zmierzam? Postacie są płytkie i sztampowe. Ona jest damą w tarapatach, a on oczywiście ma wszelkie cechy, których ona w mężczyźnie szuka. Cudownie się uzupełniają, chociaż boją się uczucia między sobą, bo Alex nie wie, czy może sobie pozwolić dojść do siebie po stracie żony, a Katie oficjalnie cały czas jest żoną innego mężczyzny, który oczywiście niedługo znów pojawi się w jej życiu. 
 
Jeśli czytaliście choć jedną książkę Sparksa, to doskonale wyczujecie, w którym kierunku zmierza fabuła i autor zaskoczy Was tylko fatalnym warsztatem i opisami tak cukierkowo słodkich wymian zdań, że co 20 stron będziecie się zastanawiali, czy warto się dalej tak męczyć.

Co więcej, znajdziecie tu religijno-mistyczno-spirytystyczne elementy, które są tak dziwne i tak nie pasują do ogólnego wydźwięku fabuły, że aż złapiecie się za głowę, skąd to się tu w ogóle wzięło i kto tak na dobrą sprawę jest docelową grupą odbiorczą autora. 

Na szczęście tego ostatniego wątku w ekranizacji w ogóle nie ma, więc jeśli dacie szansę fabule (a w filmie jest ona zdecydowanie lepiej przedstawiona i okrojona), to spędzicie o wiele lepiej czas. Przekonacie się, że życie daje drugą szansę i nigdy nie jest za późno na szczęście, niezależnie od tego, co wcześniej przeszliście. Ale książki po prostu nie czytajcie.

Wyświetl ten post na Instagramie.
Post udostępniony przez Redhead in Wonderland (@redhead_in_wonderland)

8 komentarzy:

  1. Czytałam i oglądałam i jestem na nie... nie po drodze mi z tym autorem... niestety ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie niestety już też nie. To prawdopodobnie była ostatnia jego książka, po którą sięgnęłam :/

      Usuń
  2. Szkoda że jesteś rozczarowana kochana. Ja lubię twórczość tego autora, chodź tę pozycję mam jeszcze przed sobą. Zarówno w formie książkowej, jak i ekranizacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz jego styl, to czytaj ile wlezie! ♥ Jego pozycji na rynku jest mnóstwo. Mnie ta książka niestety niczym nie zachwyciła :(

      Usuń
  3. Miałam jedno spotkanie z tym autorem ("Jesienna miłość") i tak mnie ono rozczarowało, że nie sięgnęłam po więcej ;). Widzę, że wiele nie straciłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Tę też czytałam i to wieki temu. To dla mnie kolejny przykład, że film był lepszy. :/

      Usuń
  4. Znam tylko dwie książki autora i jakoś mnie nie ciągnie bardziej do jego powieści i chyba nie tracę dużo.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I pewnie te dwie wystarczą ;) Tak jak mówisz, dużo nie tracisz

      Usuń

Copyright © 2016 Redhead in Wonderland , Blogger