11:41:00

Oscary. Sekrety największej nagrody filmowej

Luty to miesiąc Oscarów! Nie musimy być wielkimi miłośnikami kina, żeby coś o ten nagrodzie wiedzieć. Choć specjalistką od kinematografii bym się nie nazwała, przyznaję, że robi na mnie wrażenie fakt, że jakiś film został nagrodzony. Jest to dla mnie pewien wyznacznik, że mogę spodziewać się dobrej produkcji. 

I gdy przychodzi sezon rozdawania nagród filmowych — Nagród Gildii Aktorów Ekranowych (SAG Awards), Złotych Globów czy właśnie nagrody Akademii Filmowej — to śledzę, które tytuły były nominowane, a które zdobyły wyróżnienia. 

Przyznaję jednak, że niewiele wiedziałam o samej nagrodzie — zarówno o statuetce, genezie i mechanizmach rządzących całym tym biznesem. Ale znalazłam idealną lekturę, żeby troszkę się podszkolić. 

Tytuł: Oscary. Sekrety największej nagrody filmowej
Autor: Katarzyna Czajka-Kominiarczuk

Rok: 2020
Wydawnictwo: W.A.B.
ISBN: 978-83-280-7446-0

Jeśli imię i nazwisko autorki nic Wam nie mówi, to tylko złudzenie. Jest to bowiem osoba odpowiedzialna za zwierza popkulturalnego (klik!) — bloga, na którym w prosty, ale dobitny sposób pisze o tym, co się dzieje w kinie, Internecie i literaturze. I tak samo pisze o Oscarach.

Książka podzielona jest na cztery części. Rozdział pierwszy poświęcony jest samej nagrodzie. Autorka bez zbędnych dłużyzn opowiada o początkach Hollywood, o demoralizacji, z którą kino było utożsamiane, o związkach zawodowych i o tym, jak niektóre plany wielkich producentów nie do końca się powiodły. 

Nie bez ironii i odzwierciedlenia współczesnych opinii dostajemy "Zaszczytne grono białych emerytów", czyli wyjaśnienie czym Akademia była od samego początku i jak niewiele się w tej kwestii zmieniło.

W tym samym rozdziale mamy też rozłożone na części pierwsze filmy, które zdobywały (wydaje się najważniejszą z ważnych) nagrodę za najlepszy film. Czyli jakie tematy trzeba poruszyć, którego zatrudnić jako reżysera, aktora lub jakie zwierze dodać na planie, żeby produkcja była oscarowym pewniakiem! I czytając te wnioski łapiemy się na tym, że kiwamy głową i sami pod nosem mówimy: "No, tak... To się zgadza".

Największym szokiem chyba jednak była dla mnie lektura o kampaniach reklamowych. Nie obyło się bez znanych nazwisk, które teraz może bardziej kojarzymy z seks-aferami, ale jednak cały czas są to osoby, które wpisały się w standardy współczesnego marketingu w kinematografii. 

Jeśli wydawało Wam się, że będąc członkiem Akademii możecie sobie film po prostu obejrzeć w dowolnym czasie i zadecydować, czy Wam się on podobał czy nie, to jesteście w błędzie. Kampanie reklamowe są obrzydliwie napastliwe i moralnie wątpliwe, ponieważ nagle wszystkie brudy konkurencji wyciąga się na światło dzienne. 

Drugi rozdział poświęcony jest samej ceremonii wręczenia nagród i statuetce — z czego jest zrobiona, ile było jej projektów, gdzie najsłynniejszego krzyżowca trzymają wielkie gwiazdy, co się dzieje, gdy Oscar zostaje skradziony lub sprzedany. Znajdziemy tu także krótką analizę przemówień i podziękowań oraz wpadek modowych i towarzyskich.

Trzeci rozdział to kategorie nieoczywiste, czyli co jest brane pod uwagę przy rozdawaniu statuetek za montaż, dźwięk, muzykę lub efekty specjalne. I co ciekawe, to także kategorie, które czasem służą jako nagroda pocieszenia, jeśli dana produkcja nie zdobędzie najważniejszej nagrody wieczoru. 

Rozdział czwarty poświęcony jest zwycięzcom i chociaż wydawało mi się, że będzie to rozdział najciekawszy, przytłoczyły mnie pewne statystyki, a niektóre nazwiska, rzucane przez autorkę swobodnie, dla laika, którym jestem, okazały się zupełnie nieznane. Było dużo googlowania i doczytywania, ale chyba i tak wyszło mi to na dobre ;)

To także w tym rozdziale przeczytamy dużo o reprezentacji, o mniejszościach narodowych, parytetach, zmianach, które mają odzwierciedlać zaangażowanie ludzi, którzy są twórcami, ale nie są białymi mężczyznami. Przy obecnym spadku oglądalności i zainteresowania nagrodą, ważne jest wprowadzanie odstępstw odzwierciedlających współczesne standardy społeczne. Czy Akademia temu podoła? Jak broni się przed postępem, a jednocześnie wciąż hołubi swoje skostnienie?

To cały czas temat otwarty. Po ostatniej ceremonii mamy zmienioną kategorię z filmu nieanglojęzycznego na film międzynarodowy. Coraz więcej kobiet i twórców z innych krajów jest dostrzeganych i nominowanych. Ale czy tempo zmian jest odpowiednio szybkie? Chyba pozostaje nam czekać do kolejnej ceremonii i przekonać się na własną rękę. 
Wyświetl ten post na Instagramie.
Post udostępniony przez Redhead in Wonderland (@redhead_in_wonderland)
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu W.A.B.!

6 komentarzy:

  1. Ja o Oscarach nie wiem zbyt wiele, więc pewnie z tej książki mogłabym się sporo dowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niepopularna opinia: nagrody powinno się rozdawać ludziom o największym talencie, nie ludziom o różnych kolorach skóry. Jeśli najlepsi reżyserzy są biali, to oni powinni zgarnąć wszystkie statuetki. Jeśli najlepsi są czarni, to statuetki dla nich. Nie rozumiem tych "parytetów" w Oskarach. To co, mam dać statuetkę badziewnemu filmowi tylko dlatego, że został nakręcony przez człowieka o ciemnej skórze? No błagam. Przystopujmy z tą poprawnością polityczną, bo przeginamy w drugą stronę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to jest bardzo dobra opinia! Problem w Oscarach polega na tym, że przy wybieraniu grupy nominowanych (a przy nominacjach niestety nie chodzi o talent) niektóre grupy społeczne są pomijane z zasady. I oczywiście, niech wygrywa najlepszy! Ale dajmy chociaż szansę, bądźmy obiektywni przy selekcji.

      Usuń
  3. Interesująca książka, dobrze jest się dowiadywać różnych ciekawostek.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Redhead in Wonderland , Blogger