21:04:00

Boznańska. Non finito

Często znamy dzieła, a nie znamy twórców. Czy teksty kultury lepiej czytać mając świadomość, jakimi ludźmi byli ich twórcy? Czy autora należy metaforycznie uśmiercić, żeby dzieło stało się bardziej uniwersalne? Czy może świadomość tego, przez co przechodził będzie pomocna przy interpretacji? 

Sztukę doceniam, mam swoich ulubionych twórców, ukochane nurty. Ale przyznaję, że o Oldze Boznańskiej słyszałam niewiele. Co źle o mnie świadczy, bo byłam w takich muzeach jak Muzeum Narodowe w Krakowie czy Muzeum d'Orsay w Paryżu, gdzie prace autorki wiszą. Gorzej, moje własne łódzkie muzeum sztuki kupiło swojego czasu jej obrazy. 

Cudze chwalicie... więc książka biograficzna okazała się jak najbardziej na miejscu. 

Tytuł: Boznańska. Non finito
Autor: Angelika Kuźniak 

Rok: 2019
Wydawnictwo: Literackie
ISBN: 978-83-03-06808-3

Olga Boznańska urodziła się w 1865 r., malarstwa uczyła się w Krakowie, Monachium i Paryżu. Portrecistka, malarka niedoceniana za życia. Jej dziełom bliżej do modernizmu niż impresjonizmu. 

Nie malowała w plenerze, używała ciemnych barw, nie zachwycała się chwilą ulotną, skupiała się na wydobyciu psychologicznej głębi z portretowanej osoby. Światło w obrazach bardzo specyficzne, pociągnięcia pędzla nieprecyzyjne, dające efekt zasnucia mgłą, niedokończenia właśnie. 
 
Od najmłodszych lat czuła, że Kraków ją przygnębia, ogranicza. Patriotka, ale wydaje się, że ta miłość przyszła z czasem. Zachwyciła się życiem światowym, bohemą, odwagą i ta miłość była odwzajemniona. Miała swoją pracownię przy Boulevard Montparnasse. 

Kobieta ekscentryczna, empatyczna aż do bólu — gotowa oddać ostatnie pieniądze innym i żyć w biedzie. Niebanalna w każdym względzie. Jednak jej historia przepełniona jest smutkiem, stratą, jakąś nienazwaną krzywdą i brakiem szczęścia. 

Autorka wykonała prawdziwie żmudną robotę, przedzierając się przez archiwa, biblioteki, galerie i muzea, docierając do najdrobniejszych szczegółów, zachowując obiektywność, gdzie tylko się dało, wtrącając subiektywne komentarze, gdzie sytuacja tego wymagała. 

Dzięki temu dostajemy opowieść barwną, pełną różnych wspomnień, perspektyw i wrażeń. Ale opowieść o pewnej straconej dla nas epoce, o czasie, który rządził się własnymi prawami, zadziwiał innymi rzeczami. 

Dowiemy się zatem, jakie były ceny obrazów, jakiego narzędzia używały kobiety do zapinania własnych sukien, jeśli nie stać ich było na pokojówki, jakimi nagrodami i medalami odznaczono Boznańską, jakie wystawy artystyczne ceniono w tamtych czasach (i od tamtej pory). 

Poznamy może chorobliwy zachwyt malarki myszami, dowiemy się, na czym opierały się jej relacje z siostrą. Dowiemy się kiedy się zakochała, jak i dlaczego miłość ta się zakończyła. Autorka w subtelny sposób zwraca uwagę na brak dojrzałości fizycznej, potencjalne molestowanie w dzieciństwie, zaburzenia i neurozy. 

Przede wszystkim jednak w biografii widać zachwyt, potrzebę zwrócenia przychylnego oka na malarkę i wszystko to jest odpowiednio stonowane i eleganckie. 

Co więcej, jest to biografia osadzona w realiach czasowych i historycznych, dzięki czemu nie poznajemy Boznańskiej w oderwaniu od otaczającej jej rzeczywistości. Pojawią się w książce zatem takie postacie jak Przerwa-Tetmajer, Boy-Żeleński, Witkiewicz, Kossak czy Wyspiański. 
Dowiemy się, że Boznańska namalowała portret Sienkiewicza, że Rubinstein był hazardzistą, który od malarki pożyczał pieniądze, że Matejko i Prus byli antysemitami, a Rydygier mizoginem, który uważał, że 
"dopóki kobieta jest przeznaczona do rodzenia dzieci i karmienia niemowląt, jak na to wskazuje sama budowa jej narządów, to stanowczo ani mowy być nie może o równouprawnieniu z rodzajem męskim". 
(fragment książki, str. 44)
Piękne słowa od profesora i lekarza. 

Chapeau bas, Pani Kuźniak. Bo takie smaczki każą spojrzeć na tych "wielkich" i "zasłużonych" jak na ludzi. I to takich, z którymi jak widać, nie do końca jednak chcielibyśmy mieć do czynienia. 

Mnie książka pozostawiła z uczuciem nostalgii. Ale to chyba najlepszy z zamierzonych efektów. Polecam każdemu, kto interesuje się choć odrobinę sztuką, bo ta pozycja robi ogromne wrażenie.

28 komentarzy:

  1. Wstyd mi się przyznać, ale nie słyszałam o tej malarce. Za to po biografie moich ulubionych pisarzy lubię sięgać.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do biografii dopiero niedawno się przekonałam i okazuje się, że to intrygujący gatunek :) Po biografie pisarzy dopiero będę sięgać!

      Usuń
  2. Twoją recenzję przeczytałam z przyjemnością i zainteresowaniem, ale niestety książka nie jest dla mnie. Nie pociaga mnie postać bohaterki i nic na to nie poradzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest tyle książek do czytania, że nie ma sensu zmuszać się do tych, które nas nie interesują. Ale bardzo mi miło, że recenzję się dobrze czytało! Dziękuję! <3

      Usuń
  3. Bardzo chcę przeczytać tę książkę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ponieważ nie znam artystki tym bardziej z przyjemnością zapoznam się z jej życiorysem, który bardzo mnie zaciekawiła. Świetna recenzja 😉
    Pozdrawiam serdecznie,
    Papierowa Łowczyni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i bardzo się cieszę! Udanej lektury! <3

      Usuń
  5. Nie jestem pewna czy odnalazłabym się w lekturze, ale nie mówię też nie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Raczej nie czytuję biografii, a o tej artystce nie słyszałam wcześniej :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ja też się do biografii nie mogłam długo przekonać!

      Usuń
  7. Od czasu do czasu Lubiepprzeczytaćccośppoważniejsze;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chociaż mieszkam w Krakowie od wielu lat, to jednak nie słyszałam wcześniej o tej malarce. :( chyba muszę jednak więcej interesować się sztuką i kulturą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dzięki takim książkom możemy się więcej dowiedzieć o świecie. Dobrze czasem dać się zaskoczyć!

      Usuń
  9. Rzadko sięgam po biografie, ale jestem zaintrygowana ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Też nie słyszałam o tej malarce, ale lubię poznawać nieznane mi dotąd osoby, więc z chęcią bym tę książkę przeczytała. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się z niej dowiedziałam wielu rzeczy o samej malarce, ale też i o osobistościach, które znamy z lekcji historii czy j. polskiego. Czasem takie informacje mogą zmienić sposób, w jaki kogoś postrzegamy!

      Usuń
  11. Wstyd czy nie, ale nazwiska tej Pani nie kojarzyłam. Z twojej recenzji wylanoa sie fascynująca postac, ktora chce poznac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w zasadzie jestem laikiem jeśli chodzi o historię sztuki. Bardziej hobbistycznie się tym interesuję. Ale ciągle coś mnie zaskakuje! Ciekawa jestem jak znana ona jest w środowisku, wśród znawców!

      Usuń
  12. Ja sama w malarstwie kompletnie nie siedzę, więc o tej pani nie wiem absolutnie nic. W sumie kiedyś musiałabym coś takiego przeczytać, na pewno by mi się przydało. A nic od Literackiego nie miałam od dawna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dlaczego by Ci się przydało? Zaintrygowałaś mnie!

      Usuń
  13. Kojarzę okładkę z Instagrama, ale samej artystki niestety nie. A widzę, że to bardzo ciekawa postać, zresztą jak to artystka. Nie wiedziałam też, że taki pacan z tego Rydygiera.

    Tak w ogóle to bardzo lubię książki tego wydawnictwa i sam kontakt z nim, choć ostatnio miałam małego foszka, bo spytałam o jeden tytuł i mnie olali ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba właśnie w bycie artystą wpisana jest taka ekstrawagancja i łatwość w szokowaniu ludzi :D

      Oj, to ja raczej narzekać nie mogę. Zawsze komunikacja przebiega bardzo miło i sprawnie, chociaż nie zawsze załapię się na wszystkie książki, które mnie interesują.

      Usuń

Copyright © 2016 Redhead in Wonderland , Blogger