Czy trafiacie w życiu na takie książki, po które nie chcecie sięgnąć tylko i wyłącznie przez szum medialny? Mówię o pozycjach, których nie oceniamy merytorycznie. Jesteśmy po prostu zniesmaczeni i zniechęceni, bo wszyscy, dosłownie wszyscy się tym tytułem zachwycają. I mimo najlepszych chęci, będziecie na tę książkę patrzeć sceptycznie.
Ja tak mam i dzisiaj właśnie z takim tytułem do Was pędzę.
Tytuł: A ja żem jej powiedziała
Autor: Katarzyna Nosowska
Rok: 2018
Wydawnictwo: Wielka Litera
Format: audiobook
Od razu mówię, że książkę przeczytałam. Znaczy przesłuchałam. Jak się nie skusić, skoro sama autorka jest odpowiedzialna za nagranie!?
Po pierwsze usłyszałam rekomendacje własnej rodzicielki, która audiobook dorwała przede mną. No komu jak komu, ale tej kobiecie to i ze strachu bym zaufała.
Po drugie krąży po Instagramie jesienne wyzwanie czytelnicze trzech blogerek, które lubię i obserwuję. Jedną z kategorii są właśnie książki, wokół których było tyle szumu, że nie możemy na nie patrzeć. I właśnie w tym wyzwaniu dajemy im masochistycznie szansę!
Katarzynę Nosowską wszyscy znają — postać o charakterystycznej barwie głosu, odważnym podejściu do świata, czasem o niekonwencjonalnych poglądach. To kobieta znana, ale nie celebrytka, postać publiczna, ale show-biznesowa.
No i dlatego szlag mnie trafił po premierze książki. Że następnej hardcorowej gwieździe w **** się poprzewracało i książki zacznie pisać? Może jeszcze te dla dzieci? Trend już jest, czemu się nie dołączyć.
Sceptyczna byłam. Widać.
Ale moi mili. Jaka ta książka jest w punkt!
Okazuje się już na wstępie, że nie jest to zbiór pisany pod dyktando wydawnictwa. To kolekcja publikowanych wcześniej lub pisanych do szuflady, wygłaszanych tylko wśród znajomych anegdot i przemyśleń.
To opinie kobiety dojrzałej, popełniającej błędy w życiu i doświadczającej krzywd. Nosowska nie miała łatwych relacji rodzinnych, przeszła przez różne związki, droga do kariery nie była usłana różami. To wszystko wybrzmiewa gdzieś między wierszami, wręcz poetycko.
Autorka nie rżnie głupa, że łatwo jej utrzymać rozmiar dorastającej dopiero dziewczynki, że uwielbia jaskrawy róż i że celebryci wcale nie grają w reklamach dla pieniędzy. Otwarcie mówi, że tak jakoś fajniej żyje się bez kredytów.
To napisana w prosty sposób przeprawa przez różne perypetie, różne rozmowy, zachowania i spostrzeżenia. Krótkie rozdziały niosą ze sobą ważną treść, spostrzegawcze przemyślenia, uwagi, które często każdy myśli, ale kurcze, jak niepopularnie wypowiada się je na głos!
Ludzie pisali o dystansie w tej książce, o ironii. Nie są to zabiegi na siłę upchnięte w tekst. Ten dystans to tak naprawdę odwaga mówienia o tym, co nam w życiu nie wyszło. A ta ironia? To odwaga mówienia o tym, co w życiu nie wyszło innym. I celebrytom i zwykłym ludziom. Bo w sumie kim tak naprawdę jest celebryta? Zwykłym człowiekiem właśnie, tylko takim, który o tym zapomniał.
Ot wszystko! A jakie trafne. Jakie smaczne. Takie nie na siłę. Dobra książka po prostu.
Miałam tę książkę w rękach tylko raz, kiedy czekaliśmy na jedzenie w knajpce. Leżała wraz z innymi na stoliku, więc sięgnęłam i przekartkowałam. Po szybkim oblukaniu stwierdziłam, że dziwna, czcionka jakaś taka, sporo miejsca, mało tekstu... No ale było to tylko szybkie przejrzenie, z którego pamiętam dziś tylko stwierdzenie o katolikach bijących żonę i katolikach-weganach bijących żonę. Zapada w pamięć.
OdpowiedzUsuńTeż tak miałam, gdy do ręki wzięłam papierową wersję. Nawet stwierdziłam, że "książka" to określenie trochę na wyrost. Może w audiobooku łatwiej było przyjąć niektóre treści, może trzeba było zacząć od początku, ale ja się do tej książki przekonałam. I cieszę się, że dałam jej szansę :)
UsuńCzytałam tę książkę w formie papierowej i o ile przemyślenia pani Nosowskiej są w większości trafne, takie fajne i ironiczne, o tyle nie zapadło mi nic w pamięć ;). Jak dla mnie mogłabym jej nie czytać i nic bym nie straciła, bo to taki fajny zbiorek na jeden wieczór i tyle.
OdpowiedzUsuńTo prawda, że bardzo szybko można przez niego przebrnąć. Ale myślę, że takie książki też są nam potrzebne. W pracy czytam same poważne rzeczy i miło nawet taki jeden wieczór spędzić z trochę lżejszą lekturą :)
UsuńOczywiście, że tak, takie książki też są potrzebne. A że akurat dla mnie jest to pozycja obojętna, to inna sprawa ;)
UsuńZnajdziesz inne książki, które będą w Twoim guście. Nic na siłę ;)
UsuńKsiążka tyle co wróci do mnie zaraz jest pożyczana :)
OdpowiedzUsuńHa! To ta popularność! ^_^
UsuńMnie ta popularność tego tytułu niestety odrzuciła.
OdpowiedzUsuńMoże też przeczytasz, jak w jakimś wyzwaniu pojawi się odpowiednia kategoria ;)
UsuńTeż słuchałam audiobooka i też trochę jak do jeża podchodziłam - im więcej zachwytów, tym bardziej sceptycznie. Ale przesłuchałam i mi się spodobało. Nie, żeby jakieś wow, ale bardzo przyjemna książka. Pewnie jeszcze do niej wrócę :)
OdpowiedzUsuńTo chyba znaczy, że książka spełniła swoje zadanie! I tak jak mówisz, przyjemna książka, do której można jeszcze wracać!
UsuńCzytałam tę książkę i była ok. Ani jakaś super ani kiepska. Takie czytadło jak dla mnie to czytania w komunikacji miejskiej w drodze do pracy/domu. Trochę przeszkadzała mi wielkość czcionki, widać, że na siłę starali się zwiększyć jej obojętność.
OdpowiedzUsuńTeż coś mi nie pasowało z czcionką, układem graficznym. Myślę, że to też w dużym stopniu może zniechęcać - za dużo udziwnień.
Usuń