09:03:00

Lęk przed wpływem

W poprzedniej recenzji napisałam, że Wyklęty lud ziemi to lektura dla wytrwałych. Teraz nie wiem, jak mam jednym słowem określić twórczość Harolda Blooma, której czytanie naprawdę staje się wyzwaniem!

Tytuł: Lęk przed wpływem. Teoria poezji
Autor: Harold Bloom
Rok: 1973 (Świat) / 2002 (Polska)
Wydawnictwo: Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych UNIVERSITAS
ISBN: 83-7052-581-4

Harold Bloom jest amerykańskim krytykiem literackim i kulturalnym. Ten człowiek prawdopodobnie zna na pamięć każdy wiersz napisany w j. angielskim, z którym się zapoznał. Głównie zajmuje się poezją romantyczną, ale jest również znawcą tradycji żydowskiej.  

Jest twórcą teorii "lęku przed wpływem", któremu poświęcona jest omawiana pozycja. To proces opisujący mechanizm psychologiczny, który w pewien sposób wymusza na artyście oryginalność i stawia go w konflikcie z wielkimi prekursorami.

Teoria ta opiera się na sześciu zabiegach rewizyjnych i pokrótce streszczę je dla potomnych. 

1. Clinamen - czyli poetycka błędna interpretacja. 
2. Tessera - czyli dopełnienie i antyteza. Nadanie wierszom prekursora nowych znaczeń.
3. Kenosis - czyli mechanizm zerwania. Tutaj poeta zrywa ciągłość z prekursorem.
4. Demonizacja - moment, w którym poeta zaczyna dostrzegać wielkość i wzniosłość poezji poza twórczością mentora. Tworzy wiersz, który zaciera oryginalność wiersza prekursora. 
5. Askesis - stan samooczyszczania, czyli zabiegi literackie mające na celu pomniejszenie bogactwa twórczości prekursora.
6. Apophrades - sytuacja, w której poeta otwiera się ponownie na twórczość mentora. Wydaje się paradoksalnie, że to twórca stworzył prekursora. 

Nie są to łatwe koncepcje do przyswojenia, dlatego warto zapoznać się z całą pozycją. Bloom w rozbudowany sposób omawia każdy zabieg rewizyjny na przykładach z poezji. Nie traci czasu na podawanie przypisów bibliograficznych, dlatego czasem rozgryzienie, co jest cytowane, staje się łamigłówką samą w sobie.

Co chyba najbardziej mnie zaintrygowało to wstęp Blooma do nowej edycji książki. Rozpisuje się tam o wpływie jaki mięli na siebie William Shakespeare i Christopher Marlowe, jak rywalizacja (nawet po śmierci tego drugiego) wciąż miała wpływ na twórczość literacką. To w zasadzie na przykładzie tych dwóch dramaturgów Bloom najlepiej wyjaśnia, że wpływu innego twórcy nie należy się obawiać, ale chodzi o to, aby czerpać z niego jak najwięcej. 

Ciekawostką może być również to, że Shakespeare, który obecnie jest uznawany za najwybitniejszego twórcę wszech czasów, za młodu wcale nie był tak szanowany i poważany. Marlowe wiódł prym w grupie zwanej University of Wits, do której należeli także Robert Greene, Thomas Lodge, Thomas Nashe i George Peele. Stali oni wyżej w hierarchii w społecznej od aktorów-dramatopisarzy.

Wszyscy ci młodzi absolwenci uniwersyteccy, którzy tworzyli teatr elżbietański w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych szesnastego wieku, wiedli dość rozwiązły tryb życia, połączony z licznymi aferami natury politycznej i szpiegowskiej. Z góry patrzyli na młodszych od siebie i gorzej wykształconych Bena Jonsona i Shakespeare'a, o którym Greene wyraził się nawet, że jest "nieopierzoną wroną, która przystroiła się w nasze piórka".
(fragment książki)

Lekcja do zapamiętania - nawet Shakespeare nie osiągnął sławy od razu :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Redhead in Wonderland , Blogger