Spodziewałam się, że połknę tę książkę w kilka dni, że będzie trzymała tak przyzwoity poziom, jak pierwsze dwa tomy. Belladonna (klik - recenzja!) była przecież świetnym romantasy z gotyckimi tajemnicami i balami maskowymi. Foxglove (klik - recenzja!) w sumie też trzymało poziom i stanowiło dobre domknięcie fabuły. Ale trzeci tom mogliśmy sobie już odpuścić.
Tytuł: Wisteria
Tytuł oryginału: Wisteria
Autor: Adalyn Grace
Tłumacz: Danuta Górska
Rok: 2024 / 2025
Wydawnictwo: Uroboros
ISBN: 978-83-8387-615-3
Signa i Śmierć - czyli najważniejsze postacie dwóch poprzednich tomów - są tutaj bohaterami drugoplanowymi. Autorka postanowiła, że tym razem skupi się na historii Blythe - kuzynki, która poważnie chorowała w drugim tomie i wplątała się w małżeństwo z aroganckim Arisem, który jest personifikacją Losu.
Ich wspólne pożycie zaczyna się oczywiście od uszczypliwości, obelg, robienia sobie na złość - no czysta wojna. Z czasem jednak, im więcej poświęcają sobie uwagi, dostrzegają, że każde ma swoje własne zmartwienia, bolączki, ale i pozytywne cechy charakteru. Zrozumienie prowadzi do rozejmu, a w między czasie pojawia się też iskra bardziej fizyczna. No klasyczne enemies to lovers i retelling Pięknej i Bestii.
Przecież to bardzo chwytliwe motywy, wręcz moje ulubione, co zatem mogło pójść nie tak? Styl jest lekki, ale może właśnie zbyt powierzchowny. Chemia między bohaterami niby rozwija się podręcznikowo, ale w ogóle nie umiałam się wczuć w tę relację. Trochę mamy pobocznych intryg, ale one nic nie wnoszą w fabułę, więc warsztatowo książka leży.
Końcówka za to (czyli jakieś 50 stron, które powinno mnie z butów wyrywać) jest oczywiście przewidywalna i przez to nudna jak flaki z olejem. Musiałam się wręcz zmuszać, żeby doczytać książkę do końca i tylko kilka ostatnich zdań epilogu uratowało sytuację.
Dobry spin-off nie jest zły, ale ten w ogóle nie musiał powstawać - wystarczyło domknąć historię Signy i Śmierci w dwóch książkach i przejść do innych projektów. Jeśli docelowym czytelnikiem jest 16latka, która wciągnie całą pozycję w weekend, to spoko, szanuję, ale mnie książka pozostawia z dużym niedosytem.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz