09:03:00

Morski ogień

Zachciało mi się książek o piratach, o morskich opowieściach, o sztormach, abordażach i tajemniczych tawernach na wyspach nieoznaczonych na mapach. Więc sięgnęłam po:

Tytuł: Morski ogień
Tytuł oryginału: Seafire: Book 1

Autor: Natalie C. Parker
Tłumacz: Paweł Dembowski

Rok: 2018 / 2019
Wydawnictwo: Zyska i S-ka
ISBN: 978-83-8116-754-3

I teoretycznie dostałam to, co chciałam. Caledonia Styx jest młodą dziewczyną, przez której błędy ginie załoga całego statku. Przy życiu zostaje tylko ona i jej przyjaciółka Pisces. Razem postanawiają stworzyć nową załogę, nową rodzinę, samodzielnie odbudowują splądrowany statek i z motyką na słońce porywają się na złego Athaira i bandę Pocisków, którzy mu służą, aby odegrać się za wszystkie krzywdy tego świata. (Aha, gówny bad guy nie pojawia się w książce ani razu).

Odstawiając morską partyzantkę (bo złoczyńca ma całą flotę, a dziewczyny tylko jeden statek), przygarniają do załogi tylko dziewczyny. Nawet nie kobiety, po prostu jest to banda podlotków, które pływają sobie dzielnie po morzach, wmawiając sobie, że stanowią cierń w boku Athaira. Ale przychodzi dzień, gdy hormony robią swoje (znaczy litość i uczucia wyższe, ekhm) i na ich pokład trafia Pocisk, którego postanawiają jednak nie zabijać. I wtedy dopiero zaczyna się clown-fiesta.

Cały świat jest skonstruowany przekomicznie. Myślałam, że będzie to opowieść o piratach w klasycznym stylu, bo przegapiłam opis na okładce, że UWAGA! ma to być "brawurowa opowieść łącząca kobiecą siłę Wonder Woman z wybuchową akcją Mad Maxa: Na drodze gniewu". Nawet śmiech mnie nie ogarnia, bo mamy do czynienia z nazi-feminizmem, histerią nastolatek i Wodnym światem (ktoś jeszcze pamięta tę katastrofę z Kevinem Costnerem?). 

Fabuła niby jest wartka, bo postacie nie są dobrze wykreowane i czymś trzeba było książkę zapchać, ale przygody mają głębię kałuży i opierają się tylko na nieprzemyślanych zachowaniach głównej bohaterki. Umęczyłam się tą historią okrutnie i robiłam bardzo długie przerwy w lekturze, co samo w sobie już nie świadczy najlepiej.

Nie byłabym również sobą, gdybym nie wspomniała o feminatywach, które drażnią tak samo jak miotanie się Caledonii od katastrofy do katastrofy. Pani kapitan jest w tej książce "kapitaną", która kole w oczy co drugą stronę. Wdawaliśmy się w tę dyskusję już wcześniej przy okazji innej młodzieżówki, więc nie zachęcam do wylewania na mnie wiadra pomyj, bo słowniki takiej formy nie przyjmują, a jedna książka uzusu językowego nie zmieni.

źródło: sjp.pwn.pl
 

Podsumowując: po drugi tom nie sięgnę, bo książka, która nawet miała się dramatycznie zakończyć, każe nam się zastanawiać, po co to wszystko było. I Wam też tej książki nie polecam, bo stracicie tylko czas.

12 komentarzy:

  1. Lubię powieści z akcją toczącą się na morzu, ale widzę, że ta nie przypadnie mi do gustu. Zbyt płytka, mało wiarygodna. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten tytuł rozczarowuje. A masz jakieś inne książki do polecenia?

      Usuń
    2. Podobały mi się na przykład „Sztormowe ptaki” Kárasona. To o tonięciu pewnego statku i walce marynarzy o przetrwanie. :)

      Usuń
    3. O, to muszę ten tytuł sprawdzić! Dzięki!

      Usuń
  2. A ja Cię zaskoczę, bo mi się ta książka podobała i to bardzo! Nie wiem czy potrzebowałam takiej historii w momencie, gdy po nią sięgałam czy moje oczekiwania były na niskim poziomie, ale generalnie świetnie się bawiłam :D Cieszę się natomiast, że mogłam porównać moje wrażenia z Twoimi, bo to tylko dowodzi o różnorodności gustów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam Twoją recenzję i pamiętam, że już wtedy podchodziłam dość sceptycznie do tej historii. A jednak dałam się skusić, no i masz :D Ale to jest właśnie najfajniejsze, że możemy zupełnie inaczej odbierać tę samą książkę! ^_^

      Usuń
  3. Nie miałam w planach jej czytać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mam jej w planach. Twoja recenzja również nie zachęca do jej poznania.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka piękna, ale zawartość jak widać rozczarowująca :( Jeżeli masz ochotę na morskie klimaty, to gorąco polecam "Króla Bezmiarów Felika W. Kresa, to jest dopiero rewelacyjna opowieść!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dziękuję za polecenie! Już zapisuję sobie tytuł, bo morskie klimaty cały czas za mną chodzą ^_^

      Usuń

Copyright © 2016 Redhead in Wonderland , Blogger