14:57:00

Wezwij sokoła

Kiedy sięgam po książkę, której autora ledwo kojarzę z innego cyklu, to automatycznie tworzę w głowie pewien schemat motywów, których po lekturze mogę się spodziewać. Często okazuje się, że wszystko się zgadza. W tym przypadku jednak moje oczekiwania wyprowadziły mnie w pole!

Tytuł: Wezwij sokoła
Tytuł oryginału: Call Down the Hawk

Autor: Maggie Stiefvater
Tłumacz: Piotr Kucharski

Rok: 2021
WYdawnictwo: Uroboros
ISBN: 9788328083363 

Ronan Lynch jest śniącym. Oznacza to, że wszystko, co wyśni (naprawdę wszystko) jest w stanie sprowadzić do świata rzeczywistego. Niewiele jest takich osób jak on, jego dwaj bracia, Declan i Matthew, nie posiadają tej umiejętności. To typ buntownika, który zmaga się z darem, który odziedziczył po zamordowanym ojcu. Pewnego razu jednak okazuje się, że w jego śnie pojawia się tajemnicza postać — Bryde. Mężczyzna proponuje chłopakowi grę, która pozwoli mu na osiągnięcie pełnego potencjału, a także odnalezienie Hennessy, która jest w niebezpieczeństwie.

Jordan Hennessy, również jest śniącą, ale nie potrafi panować nad swoim darem. Nie dość, że nie kontroluje swoich snów, to okazuje się, że czai się w nich śmiertelne niebezpieczeństwo, którego trzeba za wszelką cenę unikać. 

Carmen Farooq-Lane należy natomiast do grupy Moderatorów — wspieranej przez rządy całego świata organizacji, która eliminuje śniących. Są oni przekonani, że jakiś śniący wyśni niedługo zagładę, która pochłonie cały świat. Stara się ona za wszelką cenę udowodnić Moderatorom, że zasługuje na miejsce w ich organizacji niezależnie od przewinień, za które odpowiedzialny jest jej brat. Nawiązując trudną relację z nastoletnim Wizjonerem, który ma ją doprowadzić do śniących, Carmen odkrywa, że świat jednak nie jest czarno-biały, a cała jej fasada spokoju i opanowania zaczyna się kruszyć, gdy emocje biorą górę.

Zaczynając lekturę byłam święcie przekonana, że jest to książka osadzona w średniowiecznych realiach książek fantastycznych, a nie we współczesnym świecie. Wyobraźcie sobie zatem moje zdziwienie, gdy odnajdywałam w fabule takie współczesne elementy jak samochody czy telefony komórkowe! :D 

Jednak współczesne realia nie działają na niekorzyść fabuły, ponieważ znajdziemy tam to, co lubię najbardziej, czyli odniesienia do Irlandii Północnej, a nawet starożytnych Brytów. Przyznaję, że choć fabuła ma miejsce w Stanach Zjednoczonych, te elementy nadają całej opowieści bardzo ciekawego wydźwięku. Całkiem istotnym elementem fabuły jest także malarstwo, więc takie mini wstawki również miło odnotować.

Przez pierwsze sto stron miałam problem ze stylem autorki, który wydawał mi się dość chaotyczny. Jeśli chodzi o warstwę językową, rwę włosy z głowy, dlaczego tłumacz umieszcza w tekście takie kwiatki jak "stróżka prawa". Tak, to jest ten moment, kiedy feminatywy doprowadzają mnie do białej gorączki.

Zajęło mi też sporo czasu przyzwyczajenie się do postaci na tyle, aby swobodnie przeskakiwać z perspektywy jednego bohatera do drugiego. A zaskakujące było to, że w połowie książki autorka nagle wyjawia całkiem istotną umiejętność u kogoś, kto został już bardzo szczegółowo przedstawiony czytelnikowi. Chociaż duży plus za to, że charakter jednej z postaci nie krąży tylko i wyłącznie wokół bycia LGBT.

Ale gdy już wciągnęłam się w fabułę, to nie mogłam się od książki oderwać i pochłaniałam rozdział za rozdziałem. Może warsztatowo autorka mnie nie zachwyciła, ale jest to kawał dobrej fantastyki, gdzie akcja goni akcję i z przyjemnością sięgnę po kolejny tom, bo ścieżki głównych bohaterów tak naprawdę krzyżują się dopiero w ostatnich rozdziałach, pojawiają się nierozwiązane zagadki z przeszłości, tajemnicze mafijne organizacje i w końcu zaczyna między niektórymi bohaterami iskrzyć!

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Uroboros!

 

32 komentarze:

  1. Nie planuję czytania tej książki, ale ciesze się, że Tobie się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z reguły nie sięgam po tego rodzaju książki ale nie raz sięgam po nie jeżeli mam taką możliwosć

    OdpowiedzUsuń
  3. Najpierw muszę przeczytać inną serię tej autorki.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam ochotę rwać sobie włosy z głowy, gdy kobieta sprzeciwia się feminatywom.
    Pozdrowienia od tłumacza. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Bardzo dziękuję za odwiedziny! ^_^
      Nie sprzeciwiam się im w 100%, sama ich używam - w pracy i w życiu codziennym. Ale nie wszystkie brzmią w moich uszach dobrze :D

      Usuń
    2. To ja się tutaj tylko podczepię, niezmiernie żałując, że nie mogę dać panu tłumaczowi lajka :) #teamfeminatywy Może nie wszystkie brzmią dobrze, ale to chyba kwestia nieprzyzwyczajenia. Pamiętam, jak kilka lat temu stroszyłam się na "lożki", bo kojarzyły mi się z infantylizowaniem zawodów. Dziś mogę się tylko tego wstydzić. Bardzo mi się podoba, że coraz więcej feminatywów w książkach. Im częściej będą się pojawiać, tym szybciej oswoją ci się z nimi nieoswojeni ;)

      A sama książka zapowiada się ciekawie. Choć przyznam, że bardziej ciekawi mnie Twoja opinia o "Płuczkach". Pozostaje mi czekać, aż skończysz czytać :)

      Usuń
    3. Hahaha! I bardzo dobrze! Cieszy mnie ta dyskusja! Ja się do niektórych przyzwyczajam, z niektórymi w ogóle nie umiem się zaprzyjaźnić. I oczywiście, zgadzam się, że to kwestia osłuchania się, że istnieją w języku od dawna, ale niektóre zawody (a nawet przedstawicielki tych zawodów tak twierdzą) po prostu sprawiają, że coś nam brzmi nie tak. Niezależnie od poglądów!

      A "Płuczki" już kończę! Zaraz będę o tej książce pisać! ;)

      Usuń
  5. Poczekam na propozycję spoza tego gatunku czytelniczego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już niedługo :D Tylko muszę dokończyć dwie książki, które aktualnie czytam!

      Usuń
  6. Czytam i jestem mega zadowolona! Miło znowu wrócić do tych bohaterów, tym bardziej, że Ronana zawsze bardzo lubiłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To kiedy czytałaś tę książkę? Znajdę u Ciebie recenzję?
      Tak, Ronan chyba też jest postacią, która najbardziej mi się podobała!

      Usuń
    2. Cyklu "Król kruków" nie recenzowałam, bo jeszcze wtedy się tym nie zajmowałam na blogu. A "Wezwij sokoła" jeszcze czytam, więc pewnie jeszcze w kwietniu recenzja się pojawi :)

      Usuń
    3. O, super! To będę zaglądać i czekać na Twoje wrażenia z lektury! :)

      Usuń
  7. Czytałam i dobrze się bawiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Możliwe, że dam szansę tej książce, ale póki co sięgam po książki, na których bardziej mi zależy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to bardzo dobra taktyka! :D To co teraz czytasz?

      Usuń
    2. Na razie czytam "Wróżbiaży" i "The Crown" - drugą część przewodnika po serialu. Myślę, że przynajmniej jedną z tych dwóch książek skończę w weekend.

      Usuń
    3. Słyszałam o "Wróżbiarzach"! Będę czekać na recenzję! ^_^

      Usuń
  9. Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Jednak da się coś ciekawego jeszcze wymyślić ;)

      Usuń
  10. Właśnie powoli skrobię recenzję kruczego cyklu i przypomniałam sobie, że przecież miało być wydane "Wezwij sokoła"! Ogromnie się cieszę, że Twoja opinia jest tak pozytywna! Chociaż ja też jestem #teamfeminatywy, podobnie jak pan tłumacz i ken.g :P
    Ale jestem ciekawa, czy wiesz coś na temat Opal - nowelki, która miała być wstępem do tego nowego cyklu, którego jak rozumiem przedstawicielem jest "Wezwij sokoła"? Może jest częścią tej książki, nie wiem pierwszym rozdziałem albo coś?

    PS Wiem dlaczego tak lubię Twojego bloga - oprócz tego, że lubię czytać Twoje opinie rzecz jasna, jesteś też jedną z niewielu osób, które tak jak ja lubią czytać tak różne książki! Tu fantastyka, tam literatura piękna, klasyka, literatura dziecięca... Bardzo Cię za to cenię! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah! Ja bardzo szanuję #teamfeminatywy! I wiem, że historycznie w języku było ich mnóstwo, dlatego tutaj na blogu nikogo się nie pali na stosie za to :D

      O, kurczę! To nic o tej nowelce nie słyszałam! Ja przyznaję, że nie czytałam "The Raven Cycle". Autorkę znam tylko z "Przeklętych świętych" i to była samodzielna powieść. A cykl "Śniący", który rozpoczyna się od "Wezwij sokoła", miał być czymś zupełnie nowym. Ale teraz mam wątpliwości i będę musiała doczytać! :D

      I strasznie mi miło, że tu zaglądasz! ^_^ Nie umiem się zamknąć na jeden gatunek, chociaż znajdzie się pewnie te dominujące. Ale taka opinia jest przecudowna! Dziękuję Ci bardzo! ♥

      Usuń
    2. Całe szczęście, ostatnio palenie na stosie jest u mnie zbyt popularne (od początku roku przeczytałam już 4 książki, w których ten temat się przewija i zaczynam się powoli obawiać jak będzie dalej :P).

      Wiem, że została wydana w oryginale i czytałam, że to dobrze wiąże Kruczy cykl ze Śniącym. Byłam pewna, że jak już przejdą do Śniącego to zostanie to wydane, stąd moje pytanie. ;)

      Nie ma sprawy - szczerze i od serca! ♥

      Usuń
    3. Ale czekaj, że Ty palisz na stosie? Czy w książkach jest jakieś ostre potępianie? Bo może rzeczywiście trzeba zmienić tytuły, po które sięgasz :D

      Usuń
    4. Hahahaha - nie, nie, w książkach palą na stosie! :D "Filary świata" Anne Bishop, "Gołąb i wąż" Shelby Mahurin, kontynuacja „Próby ognia" Josephine Angelini i.. czwartej już nie pamiętam, ale tam był to tylko fragment. :D Nie mniej, trochę mnie przeraża taka niecelowa wspólnota. :P

      Usuń
    5. Może to się teraz dobrze sprzedaje :D Ale z tych tytułów, to "Gołąb i wąż" ciągle mnie kusi, więc będę uważać na ten motyw :D

      Usuń

Copyright © 2016 Redhead in Wonderland , Blogger