Wszyscy się tą książką zachwycali. Jaki cudowny klimat, ale świetna fabuła, ciekawie postacie. Uzasadnienie znajduję w tym, że autorka jest lubiana za jej poprzednią książkę Siedmiu mężów Evelyn Hugo. Niestety tego tytułu nie czytałam, bo może wtedy byłabym w stanie zrozumieć fenomen. Bo Daisy Jones and the Six rozczarowuje na każdej stronie.
Tytuł: Daisy Jones and the Six
Autor: Taylor Jenkins Reid
Rok: 2019
Wydawnictwo: Ballantine Books
ISBN: 9781524798635
Książka opowiada historię fikcyjnego zespołu z lat 70. Tego jak powstawał, jak wzbijał się na szczyty list przebojów i tego, jak szybko i tajemniczo się rozpadł.
Ale zacznijmy od początku. Dwóch braci zakłada zespół — jeden z nich, Billy, jest mózgiem całej operacji. Czyli w sumie jest autorytatywnym dupkiem, który nie pozwala nikomu dojść do słowa, ma określoną wizję grupy, którą stworzył, sprawuje totalitarne rządy i nie liczy się nawet ze zdaniem własnego brata. Ale sam uważa, że to dzięki niemu odnoszą sukcesy, podpisują kontrakty, ruszają w trasy koncertowe i zyskują coraz większą popularność.
Daisy Jones jest równie irytująca — genialny, nieoszlifowany i nieogarnięty życiowo diament. Przez to, że artystyczni rodzice w ogóle się nią nie zajmowali, zaczęła szwendać się po klubach, brać narkotyki, prowadzić rozwiązły tryb życia i w pewnym momencie zdała sobie sprawę, że ona też chce być wielką artystką. Bo przecież wszystko już umie i nie ma zamiaru słuchać rad i nawet odrobinę popracować nad warsztatem.
Na drodze zespołu i Daisy pojawia się natomiast wspólny producent, który dochodzi do wniosku, że wszystkim przyda się współpraca tych krnąbrnych i zadufanych w sobie muzyków. Ale jak sprawić, żeby dwoje dupków prezentujących przerost formy nad treścią zaczęło ze sobą współpracować? Należy dodać odrobinę napięcia seksualnego i fabuła toczy się dalej.
Tylko, że jest przewidywalnie i jakoś tak bez polotu. Postacie są nudne, stereotypowe. Jedni rozkapryszeni aż do bólu, inni pozostający w cieniu, kolejne osoby są współczujące i cierpliwe znoszą swoją martyrologię, ktoś inny walczy o swoją niezależność. Autorka zasłania się hasłem, że chciała pokazać więcej kobiet w branży muzycznej, ale wyszło to sztampowo i bezbarwnie (nawet jeśli powołuje się na różne kolory skóry).
Forma powieści — wypowiedzi poszczególnych osób zebrane po latach — była dość ciekawa, ale zwrot akcji, który miał być taki wstrząsający, nie robi żadnego wrażenia, bo książka na tym etapie już tak męczy, że walczy się o dotrwanie do końca.
Liczyłam na cudowny klimat lat 70., ale dostałam kilka jeansowych koszul, opis jakiś kolorowych kostiumów, długich włosów i bransoletek. Cały rock'n'roll epoki zamknięty był w kilku ugrzecznionych opisach imprez, na których wszyscy pili i nie kontrolowali nałogu narkotykowego. Taka wersja dla małych dzieci.
Jeśli natomiast będziecie tu szukać odwołań do prawdziwych muzyków, przebojów i zespołów, to możecie w ogóle po tę książkę nie sięgać. Raptem kilka razy pojawiają się tytuły piosenek lub nazwy znanych grup. Z rysem historyczno-społecznym też autorka się nie zaprzyjaźniła, bo np. wojna w Wietnamie nie odgrywa w książce praktycznie żadnej roli.
To po prostu wyssany z palca gniot, bo autorka zafascynowała się współczesnym zespołem The Civil Wars, który rozpadł się bez słowa po dwóch albumach. Bo przecież skoro duet, który nie jest parą, nagle przestaje nagrywać kolejne płyty, to trzeba napisać o tym bezpłciowy fanfik, który na domiar złego uda się opchnąć wydawcy pod etykietą powieści historycznej.
A za pytania do dyskusji umieszczone po posłowiu w wersji anglojęzycznej autorka powinna dostać kolejnego minusa. Zachęta do omówienia motywów na poziomie pytań dla gimnazjalistów, którzy mają problem ze zdaniem do kolejnej klasy, ale których bardzo chcemy wypchnąć, jest co najmniej żenująca.
Naprawdę nie rozumiem zachwytów, bo nie doświadczyłam magii, klimatu, szału, flower power i rock'n'rolla. A i tak czytałam w wersji anglojęzycznej, żeby chociaż tłumaczenie mnie nie rozczarowało.
Tak ogólnie... po prostu... nie.
O jej! Ja jeszcze nie czytałam nic tej autorki. Na swojej półce mam Siedmiu mężów Evelyn Hugo i skoro już ją mam to od niej zacznę.
OdpowiedzUsuńTo pierwsza taka nagetywna recenzja tej książki jaką czytam.
Książki jak narkotyk
Rzeczywiście lepiej zacząć od tego tytułu, który masz na półce, bo podobno jest lepszy niż Daisy...
UsuńNie jestem zainteresowana lekturą tej książki, ale widzę, że niewiele tracę. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo niewiele! Więc nie ma co sobie zawracać głowy tym tytułem ;)
UsuńO proszę jak to każdy z naszych gustów jest inny :) Rozumiem w pełni Twoje argumenty a jednak ja jestem wielką fanką tej książki. I super, niech każdy z nas otwarcie mówi co myśli na temat danej powieści :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie! Bardzo dobrze! Cieszę się, że nie zostałam zlinczowana :D Każdemu co innego w duszy gra i inne książki do nas przemawiają. Jeśli jesteś fanką, to cieszę się, że książka spełniła Twoje oczekiwania! ♥
UsuńOch! Szkoda, że wypada tak słabo, ponieważ dotychczas spotykałam się raczej z pozytywnymi opiniami! Jestem zaskoczona. Ale może to ten typ książki, przy której albo się ją kocha, albo nienawidzi? Najlepiej samemu przeczytać i wyrobić sobie zdanie.
OdpowiedzUsuńwww.kulturalnamedzua.pl
Dokładnie! Jeśli moja recenzja Cię nie zniechęca, to sięgaj po książkę i po lekturze daj znać, jakie Ty masz wrażenia! ^_^
UsuńDlatego zawsze z dużą rezerwą podchodzę do tytułów, którymi wszyscy są zachwyceni. Zazwyczaj jestem rozczarowana...
OdpowiedzUsuńKurczę, no właśnie te zachwyty w mediach jakoś się u mnie nie sprawdzają. Nie mówię, że wszystkie wychwalane książki to totalnie gnioty... ale jednak dużą rolę musi odgrywać wiek recenzentów. Może robię się za stara na takie książki :D
UsuńTa książka dość często przewijała mi się w internetach, ale nie zamierzałam po nią sięgać i po przeczytaniu Twojej notki tak już zostanie, bo pewnie też by mi nie podeszła.
OdpowiedzUsuńTak, Instagram szaleje na każdą wzmiankę o Daisy Jones... Jeśli nie czujesz, że to Twoje klimaty, to odpuść. Lepiej przeczytaj coś, co trafi w Twój gust i przyniesie więcej satysfakcji! ♥
UsuńI tak właśnie zrobię - w końcu czytanie ma sprawiać przyjemność.
UsuńTak jest! ^_^
UsuńTę książkę odpuszczam, ale będę czytać od tej autorki.. siedem śmierci i mam nadzieję że mi się spodoba
OdpowiedzUsuń"Siedem śmierci Evelyn Hardcastle" jest innego autora. Pewnie mówisz o "Siedmiu mężach Evelyn Hugo"? Trzeba przyznać, że łatwo się pomylić!
Usuń