17:49:00

Mleko i miód

W natłoku pracy i innych recenzji czasem trudno sięgnąć w porę po książkę, o której jest głośno w mediach. Mleko i miód to właśnie pozycja, którą kilka miesięcy temu czytali wszyscy, a którą zachwycała się większość. Ale zacznijmy od moich uprzedzeń!

Tytuł: Mleko i miód. Milk and honey
Autor: Rupi Kaur
Rok: 2015 (Świat) / 2017 (Polska)
Wydawnictwo: Otwarte
ISBN: 978-83-7515-433-7

Otóż moje pierwsze wrażenia nie były związane z książką, ale z recenzjami, które się na jej temat pojawiały. Absolutny wybuch zachwytów na temat poezji odrobinę mnie zaskoczył. Może to brak wiary w polskiego czytelnika jest odpowiedzialny za takie nastawienie, jednak jeśli poezja ta dotarła do tak szerokiego grona i tak skutecznie podbiła serca, to... coś jest nie tak. 

Ale to właśnie ten prosty przekaz i brak poetyckiego patosu sprawia, że łatwo zrozumieć, co autorka chciała nam przekazać i może dlatego pojawiły się nawet głosy, że poezją tego nazwać się nie da.

Książka jest otwarcie kierowana do kobiet i porusza zagadnienia związane z kobiecym ciałem, miłością, ale też z krzywdzącą sytuacją społeczną. Wiersze podzielone są na cztery rozdziały: "Cierpienie", "Kochanie", "Zrywanie" i "Gojenie", ale co ciekawe, utwory pojawiają się i przed nimi i już po zakończeniu książki, co sprawia, że czujemy pewną specyficzną więź z autorką, która prowadzi z nami dialog. 

Pierwsze dwa rozdziały nie zrobiły na mnie większego wrażenia. Niestety uznałam, że masowy zachwyt nie był uzasadniony, a wiersze, które czasem są tylko jednym zdaniem, niepełną refleksją, nie spełniają moich oczekiwań. Zaskoczyła mnie natomiast tematyka wierszy, ponieważ "Cierpienie" związane jest z molestowaniem, kazirodztwem, ale też z relacjami córka-ojciec i sytuacją kobiet, którym nie wolno zabierać głosu i które uczone są, aby były przezroczyste. 
Jest to uzasadnione pochodzeniem autorki, która jest Kanadyjką o indyjskich korzeniach. 

"Kochanie" dość pobieżnie mówi o miłości matki do dziecka i głównie skupia się na relacjach damosko-męskich, zarówno tych dotyczących sfery erotycznej, wzajemnych fascynacji oraz tego jak mężczyzna lub miłość do niego oddziałują na kobietę. 

Jednak to trzeci rozdział, "Zrywanie", zrobił na mnie największe wrażenie, bo to tutaj możemy dostrzec pewną głębię tych króciutkich utworów. Być może jednak coś jest w powiedzeniu, że prawdziwa sztuka bierze się z cierpienia. To rozdział głównie dla kobiet, które nie wiedzą, że są z nieodpowiednimi mężczyznami. Ci mężczyźni albo są źli z natury, albo są nieodpowiedni przez to, że są nieświadomi wartości swoich partnerek. Autorka przedstawia relacje z różnymi typami mężczyzn, ale wnioski są te same - jako kobieta, jesteś wartościowa, zasługujesz na to co najlepsze, ale miłość nie zawsze pomaga to zrozumieć. 

Zrywanie staje się czymś bolesnym, ale koniecznym, wynikającym z tego, że kobieta staje się mądrzejsza, silniejsza, jest porzucona lub trwa w związku, w którym nie ma miłości, a wzajemne zadawanie sobie bólu jest z nią nieraz mylone. 

Ostatni rozdział, "Gojenie", nie robi już tak silnego wrażenia jak jego poprzednik, ale też znajdziemy w nim wiersze, a może raczej sentencje, które mają nam uświadomić, że jesteśmy piękne, silne i jeśli ktoś nie potrafi tego docenić albo uszanować, to powinien z naszego życia zniknąć.


Jeśli chodzi o język, to jak już wspomniałam jest prosty, ale to właśnie na tym opiera się cały przekaz. Udało mi się wypożyczyć wersję dwujęzyczną, dzięki czemu najpierw miałam możliwość zapoznać się z wersją angielską, a później z polską. Przyznam, że tłumaczenie czasem nie potrafiło sprostać zwięzłości języka angielskiego i zdecydowanie bardziej do gustu przypadł mi oryginał. 

Wydanie samo w sobie jest eleganckie, minimalistyczne jak wiersze i opatrzone ilustracjami samej autorki. 

Całościowo jest to książka mądra, poruszająca tematykę zmysłowości, emocji i konfliktów - nie tylko tych towarzyszących relacjom z mężczyznami, ale i z całymi rodzinami i społeczeństwem. Pozycja z mądrym przekazem, ale odrobinę przesadzonym PR-em.






6 komentarzy:

  1. Ta książka mnie zainteresowała, bo wszędzie, gdzie nie spojrzałam widziałam ludzi czytających ją, mówiących o niej... Aż sama się zastanawiam nad kupnem. :D

    Pozdrawiam
    maykaok.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, wszyscy ją czytali i też mnie zainteresowała. Ja miałam wersję z biblioteki, ale myślę, że mając własny egzemplarz na pewno bym jeszcze do niego wracała. ;)

      Usuń
  2. Ja i poezja nie chodzimy wspólnymi ścieżkami niestety.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak kiedyś mówiłam, a jednak i do niej się przekonałam :)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Bo za głośno było o tym jaka miała być wspaniała :/

      Usuń

Copyright © 2016 Redhead in Wonderland , Blogger