09:35:00

Niewinni

Znacie takich autorów, którym nie ufacie? Których dotychczasowa twórczość wywoływała u Was takie emocje, że obiecywaliście sobie, że już nigdy więcej nie sięgniecie po książkę tego pisarza? Gdzie fabuła doprowadzała Was do szału, nic się nie zgadzało, wszystko było absurdalnie i aż się w Was kotłowało?

Poznajcie mojego ulubieńca w tej kategorii. Przed Państwem Ian McEwan. 

Tytuł: The Innocent 
Autor: Ian McEwan
Rok: 1990
Wydawnictwo: Vintage Books
ISBN: 9780099277095

Pierwszy raz czułam się zdradzona i emocjonalnie wykorzystana po obejrzeniu filmu Pokuta. To ekranizacja książki McEwana, do której jeszcze nie dotarłam, ale wyszłam z kina tak skrzywdzona i w takich spazmach, że dziw bierze, że nie dostałam od nikogo w twarz na otrzeźwienie. Dodałabym na usprawiedliwienie, że byłam wtedy w liceum, ale w sumie teraz silnie reaguję na dramaty postaci fikcyjnych.

Drugie starcie z McEwanem miałam na studiach, gdzie czytałam The Comfort of Strangers (link do recenzji tutaj: klik!). Ale w sumie nie chcecie czytać tamtej recenzji, bo byłam tak wzburzona lekturą, że tekst to jedno wielkie oburzenie, skwitowane komentarzem, że więcej to ja już nie sięgnę po książki tego autora. O ironio.

Co mnie skłoniło, aby jednak przeczytać Niewinnych (tak brzmi polski tytuł). Rekomendacja. Poniekąd. Odwiedziłam znajomą z cudownie pokaźna biblioteką i okazało się, że spośród stosów książek, to właśnie McEwan przyciągał i kusił. I chyba chciałam mu dać drugą szansę. 

Głównym bohaterem książki jest młody i niedoświadczony życiowo Brytyjczyk, który przyjeżdża do Berlina pracować nad tajnym projektem. Współpracując z Amerykanami, Brytyjczycy kopią tunel pod miastem, aby móc podłączyć się pod sowieckie linie telekomunikacyjne. 

Leonard po raz pierwszy odkrywa co to znaczy mieszkać samemu, zaczyna poznawać własne upodobania, ale też obce zwyczaje i kultury. Wychowany wśród sztywnych brytyjskich konwenansów zaczyna poznawać amerykański styl bycia, sytuację Niemców w latach 50tych oraz wrogość i antagonizmy panujące w powojennej Europie. 

Początkowo wręcz śmieszne dylematy niewinnego bohatera z rozdziału na rozdział przybierają odrobinę inny charakter. Od pierwszych samodzielnych zakupów, zameldowania się w jednostce, wtajemniczania w szpiegowskie procedury, po pierwsze zauroczenie i fascynacje seksualne, dojrzewamy razem z Leonardem, spacerujemy z nim późną nocą po zrujnowanym Berlinie, przeżywamy jego dylematy, jego wstyd i miłość.

Na pierwszy rzut oka to książka szpiegowska. Na drugi thriller. Kolejna refleksja zmusza nas do przyznania, że McEwan stworzył kolejną psychologiczno-emocjonalną łamigłówkę.

Wydawałoby się, że dość senna narracja i wydarzenia o niewielkim ładunku emocjonalnym będą stanowić całą treść książki, aż w końcu w połowie McEwan pokazuje nam swoje makabryczne i druzgocące oblicze. Stopniowa i powolna utrata niewinności przez Leonarda nabiera szaleńczego tempa, gdy pewnej nocy musi on zadziałać wbrew swoim instynktom. A może właśnie zgodnie z nimi. 
Dylematy moralne nabierają siły, nieprzemyślane, gorączkowe i paniczne zachowania doprowadzają do serii zdarzeń, które zmienią życie nie tylko Leonarda, ale całej jego jednostki oraz najbliższych mu ludzi. Uwikłany w sytuację, która go pozornie nie dotyczy, dopuszcza się on czynów i zbrodni, o które byśmy go nie podejrzewali.

Fabuła, która z początku może męczyć, przybiera tak niespodziewany kierunek, że drugą połowę książki czytamy już zachłannie, byle poznać zakończenie. A ostatnie rozdziały? Niby udzielają odpowiedzi na najważniejsze pytania, ale jednak pozostawiają w nas niepokój i niedosyt. Czyli cały McEwan!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Redhead in Wonderland , Blogger